Większość turystów odwiedzających jezioro Inle nie ma czasu na to, by zobaczyć jeszcze cokolwiek innego, położonego w pobliżu. Bądźmy szczerzy! Jeśli ktokolwiek przyjeżdża do Birmy na 2 tygodnie, to jest to co najmniej o pół roku za mało 🙂 No OK – bądźmy bardziej realistyczni. Miesiąc w tym kraju to absolutne minimum. Mam tu na myśli miesiąc w sezonie najlepszym – od połowy listopada do końca lutego. W pozostałym czasie nie wszystko da się odwiedzić, lub nawet jeśli się da ( na przykład wybrzeże Zatoki Bengalskiej), to będzie to mało atrakcyjne doświadczenie. Ponad to, trzeba do tego równania dołożyć dodatkowy czas poruszania się po na ogół okropnych drogach tego kraju. No i w końcu pewne miejsca mogą okazać się niedostępne w ogóle.
Jeśli jesteś turystą 2 tygodniowym, to do Inle najprawdopodobniej dolecisz samolotem do lotniska w Heho, no i dalej autobusem, lub taksówką do Nyaungshwe. Większość właśnie w tym miasteczku będzie szukała noclegu – zwykle jednego, rzadziej dwóch. To niestety nie zostawia nawet wystarczająco wiele czasu na samo Inle, a co dopiero na zwiedzanie okolic. Czy warto zatrzymać się tutaj na dłużej? Absolutnie tak – zwłaszcza jeśli lubicie wędrówki piesze. Znajdziecie tu wiele ofert miejscowych agencji, które zaproponują Wam zobaczenie niedostępnych w żaden inny sposób górskich wiosek i świątyń. Do innych atrakcji można dojechać samochodem, chociaż pomimo pozornej bliskości ( mam na myśli dystans) dojazd często zajmie wiele godzin. Warto też w okolicach jeziora odwiedzić targ w Heho, do którego zjeżdżają, a właściwie to raczej schodzą członkowie licznych w okolicach górskich plemion, których pochodzenie najczęściej wiązane jest z Tybetem.
Na targ warto pojechać koleją, która po drodze zatacza kilkukilometrowy okrąg, by wznieść się o kilkadziesiąt metrów. Nie zapuszczajcie się jednak w okoliczne góry i doliny samotnie, bez przewodnika, gdyż możecie natknąć się przypadkiem na wielkie, makowe plantacje. Ta okolica podobnie jak i reszta stanu Shan słynie z tych upraw i produkcji heroiny. Tajemnicą poliszynela jest to, że w tych przedsięwzięciach ludzie władzy – zwłaszcza tej strony , związanej z wojskiem mają ręce umoczone nie po łokcie, ale po pachy. Tymczasem zapraszamy Was do obejrzenia zdjęć.
Witam Was na blogu.Byliśmy małżeństwem i podróżowaliśmy razem od kilkunastu lat. Dzieliliśmy się z Wami tym, co zobaczyliśmy. Kochaliśmy przygodę, przyrodę i ludzi. Marka już nie ma.
Wszystkie zdjęcia są wyłącznie naszą własnością. Blog nie jest przewodnikiem, a wspomnieniami z podróży.
Pozdrawiam serdecznie :-)Irena
Tak wspaniałe i bardzo różne od tego co znamy miejsce, na pewno wymaga wiele czasu, żeby je chociaż w jakimś procencie poznać. Relacja, zdjęcia i opowieść, jak zawsze wspaniała, niesamowicie ciekawa i wciągająca.
Pozdrawiam ciepło, Agness:)
Patrząc na zdjęcia mam nieodparte skojarzenia z północno-wschodnim regionem Sri Lanki. Tak samo uśmiechnięte twarze, tylko cygar na Sri Lance nigdy nie znalazłam
Rzeczywiście w takich krajach, których odniesień się nie zna lepiej pewnych rzeczy nie widzieć i nie wiedzieć i raczej poruszać sie z kimś, kto wie o co chodzi, bo
przypadkowe wdepnięcie na plantacje czegoś nielegalnego może skończyć się naprawdę źle. A swoją droga, ci maleńcy mnisi nie wyglądają na smutnych. Niby trzy miesiące klasztoru to o wiele więcej nić dzień w przedszkolu, ale jakoś przerażenia nie widać.
Takie nielegalne plantacje zawsze ktoś pilnuje i może się to źle skończyć.
Mnisi najczęściej pochodzą z bardzo biednych rodzin, a w klasztorze mają podstawowe wyżywienie i naukę, dlaczego więc mają być smutni.
Pozdrowienia 🙂
Miesiąc w takim miejscu, to marzenie. Zazdroszczę takich podróży. Przejazd taką lokalną kolejką to dopiero niezwykłe doświadczenie. Cudowna relacja I jak zwykle przepiękne zdjęcia 🥰
Kolejna fantastyczna relacja. Zachwycam się zdjęciami i opisami. Sama nie miałabym nawet pół roku, aby podróżować po Birmie, więc z Waszą pomocą docieram wirtualnie tam, dokąd bym nie dotarła. Zdęcia z klasztoru i targu robią na mnie ogromne wrażenie.
Zawsze z zaciekawieniem oglądam Wasze zdjęcia i czytam relacje z tamtych rejonów świata. Jednak wszędzie tam, gdzie pojawiają się dzieci to bardzo mi ich szkoda. Nasze narzekają, że nie mają najnowszej gry czy modnego ciucha, a tam dzieci od pierwszych lat praktycznie walczą o przetrwanie. Powinny bawić się beztrosko w rodzinnych domach, a idą do klasztorów, aby przetrwać. I piękne, i smutne.
Chciałabym zwiedzić i zobaczyć chociaż połowę tego co Wy widzieliście 🙂 Może kiedyś przyjdzie i czas na podróże, a póki co wspaniałe jest się przenieść do innego świata dzięki Waszym fotorelacją😘
Portrety młodych mnichów są urzekające. Tyle w nich pokory i ciekawości życia. Jednocześnie myślę, że trudy mnisiego życia znoszą o wiele łatwiej, niż los biedaków.
Zdjecia tych mlodych mnichow wplywaja na mnie jakos kojaco, pozwalaja oderwac sie od naszej rzeczywistosci, przypominaja, ze istnieja inne sposoby zycia, inne priorytety, inne radosci… Dziekuje!
Niezwykle miejsce, czytam i oglądam zdjęcia z zapartym tchem. I ta cudna świątynia. Uwielbiam azjatyckie świątynie. Mąż mówi że one są wszystkie dla niego takie same i co ha w nich widzę, a ja widzę piękno i indywidualność.
Jeśli już jechać w takie miejsca, to faktycznie na dłuższy czas, żeby móc wszystko na spokojnie odwiedzić, zobaczyć i wczuć się w ten klimat.
Cieszę się, że dzięki Waszym opowieściom i wspaniałym kadrom, mogę poczuć taką namiastkę tego miejsca 🙂
Lubię oglądać zwłaszcza Wasze zdjęcia przedstawiające ludzi, bo są oni na nich tacy prawdziwi, zatopieni w swojej codzienności i dzięki temu nie wydają się tacy odlegli 🙂
Pozdrawiam Was serdecznie i czekam na kolejną wirtualną wycieczkę <3
Warto mieć więcej czasu i spokojnie pozwiedzać.
Zobaczyć jak żyją mieszkańcy, poznać ich kulturę, zwyczaje, kuchnię.
Wtedy taka podróż ma sens.
Dziękujemy bardzo Madziu za komentarz i pozdrawiamy ciepło 🙂
Zastanawiam się jakie nastawienie do pójścia do klasztoru mają tacy mali chłopcy, w sumie to tak jakby wysłać ich do szkoły z internatem ale z większym rygorem. Jak widzę ten mały na koniku , swoją drogą pięknie przyozdobionym, jakoś nie ma zbyt tęgiej miny. No ale dla rodziców to często być albo nie być a tak ma szansę w pełni się usamodzielnić i zdobyć jakieś podstawowe wykształcenie. Jak zawsze u Was bardzo ciekawie i zdjęcia po prostu powalają.
Ciężko rozstawać się z rodzicami, rodziną. Dla tych chłopców to ogromna zmiana w życiu. Zapewne to przeżywają, jednak w większości pochodzą z bardzo biednych rodzin, a klasztor da im podstawowe wykształcenie, jedzenie, kontakt z rówieśnikami.
Dziękujemy bardzo Violuś 🙂 Pozdrowienia !
Cudnie! Super z tym świętem, że Wam się udało. A z tym makiem to mi przypomniałaś taką herbatę, którą tam kupiłam od Pani z jednej wioski, która ponoć rosła na tych polach makowych i dzięki temu ma specyficzny smak. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale ten smak herbaty!!! Najlepsza na świecie!
Dzięki Waszym relacjom sporo się nauczyłam i dowiedziałam o miejscach, do których pewnie nigdy nie dotrę. Tym bardziej, że poznaję zupełnie inne rejony. Czuję, że Birma by mnie zachwyciła. Dobrze, że ktoś zaopiekuje się dziećmi przez kilka miesięcy albo lat. Nie miałam pojęcia o tej tradycji wstępowania do klasztoru w „królewskich” szatach, bardzo interesujące i pocieszające dla nich. Rzeczywiście na poznanie zwyczajów i tradycji tych ludzi trzeba przeznaczyć dużo czasu, ale też kilkumiesięczne podróżowanie nie jest łatwe. Taka wyprawa jak Wasza to naprawdę coś wyjątkowego, bo z dala od wielkomiejskiego gwaru. Ciekawa jestem jakie cuda macie jeszcze macie w zanadrzu,… Czytaj więcej »
Dziękujemy Marylko za komentarz.
Cieszymy się, że relacja z Jeziora Inle Ci się podobała.
Każda podróż niesie ze sobą dużo nowego, można poznać ludzi, ich zwyczaje, tradycje, kuchnię.
Uczy tolerancji i szacunku dla innych
To jest chyba najcenniejsze.
Pozdrawiamy serdecznie 🙂
Odwiedzam kolejny raz ten wpis. Cudowne opisy, zdjęcia. Potraficie jak nikt oddać klimat i atmosferę miejsca. Czuję się teraz właśnie tak, jakbym była nad jeziorem Inle.
Wspaniała relacja i niesamowite zdjęcia. Świat tak bardzo odległy, tak inny. Dobrze jest czegoś nowego się dowiedzieć i zobaczyć. Dla mnie to zupełnie inny świat, a jakże ciekawy. Wspaniała wyprawa 🙂
Małgosia z Akacjowego Bloga
2 lat temu
Niesamowite jak pięknie potraficie pokazać scenki z życia codziennego. Kolejny ciekawy wpis., który czyta się i ogląda z przyjemnością. Pozdrawiam Was 🙂
Witam serdecznie
Wspaniałe zdjęcia! Mam nadzieję, ze sama wybiorę się kiedyś w taką niesamowitą podróż 🙂 Wspaniała fotorelacja i bardzo inspirujący blog!
Pozdrawiam cieplutko
Zatrzymałam się na chwilę na mnichach, w ich oczach jest szczęście po prostu i radość,i taka beztroska dziecięca. Wszystko jest tak cudownie kolorowe chociaż zdaję sobie sprawę, że jak co dzień toczy się tam walka o przetrwanie.
Cieszę się ,że mogę podróżować razem z Wami. Nawet w ten sposób!
No i właśnie dlatego tam nie pojadę – nie nam szans na razie na miesiąc urlopu 🙂 a tak już poważnie piękne, zupełnie nieznane i niestety nieosiągalne dla mnie miejsca. Dziękuję za garść informacji i cudowne zdjęcia. Pozdrawiam!
Cudowna relacja i fajnie że mieliście możliwość być w wielu miejscach tego jeziora. Ja też miałam tam byc ale to jiz wiesz Irenko i nie będę się więcej dołowac w tym temacie 🙁 napatrzeć się nie mogę i cieszę się że mogę pozwiedzać razem z Wami takie cudowne miejsca 🙂
Witam na naszym blogu podróżniczym. Byliśmy z Markiem małżeństwem kochającym podróże, fotografię, przygodę i ludzi. Od kilkunastu lat pokazywaliśmy Wam wspólnie różne zakątki świata. Marka już nie ma. Był wspaniałym Człowiekiem, Przyjacielem i Mężem. Nie zapomnijcie o nim. Ja zapraszam Was do czytania i oglądania relacji. Wszystkie zdjęcia są naszą własnością. Nasz blog nie jest przewodnikiem, a wspomnieniami z podróży.
Irena
Indie wymagają czasu i zaangażowania. Dzięki Tobie mamy okazję zobaczyć chociaż skrawek tego miejsca.
To jest Jezioro Inle w Birmie, a nie Indie.
Z tego co widać to warto tam pojechać. Gratulujemy relacji 🙂
Dziękujemy bardzo i pozdrawiamy 🙂
Cudnie się czytało ten wpis. Cudowne zdjęcia. Aż chciałoby się tam pojechać i zobaczyć wszystko na własne oczy!
Dziękujemy bardzo i pozdrawiamy 🙂
Jak zawsze przepiękne zdjęcia i ciekawie opisane miejsca. Jestem zachwycona tym,jak potraficie uchwycić wyjątkowe zakątki świata na fotografiach!
Dziękujemy Karolina i pozdrawiamy 🙂
Wiadomo, ze jeśli udaje się w taką podróż to warto zarezerwować większą ilość dni, by zobaczyć jak najwięcej.
Oczywiście, jeżeli jedziemy w jakieś atrakcyjne rejony, warto mieć więcej czasu.
Pozdrowienia 🙂
miesiąc pobytu na wyjeździe to długo, a pół roku to kosmos, jednak patrząc z punktu widzenia tego co warto zobaczyć to wnioskuję ze warto 🙂
My zawsze wyjeżdżaliśmy na miesiąc lub dłużej, a nawet jedna nasza podróż miała pół roku.
Pozdrowienia 🙂
Tak wspaniałe i bardzo różne od tego co znamy miejsce, na pewno wymaga wiele czasu, żeby je chociaż w jakimś procencie poznać. Relacja, zdjęcia i opowieść, jak zawsze wspaniała, niesamowicie ciekawa i wciągająca.
Pozdrawiam ciepło, Agness:)
Dziękujemy bardzo i pozdrawiamy serdecznie 🙂
Patrząc na zdjęcia mam nieodparte skojarzenia z północno-wschodnim regionem Sri Lanki. Tak samo uśmiechnięte twarze, tylko cygar na Sri Lance nigdy nie znalazłam
My nie byliśmy na Sri Lance, więc nie mamy porównania.
Pozdrowienia 🙂
Rzeczywiście w takich krajach, których odniesień się nie zna lepiej pewnych rzeczy nie widzieć i nie wiedzieć i raczej poruszać sie z kimś, kto wie o co chodzi, bo
przypadkowe wdepnięcie na plantacje czegoś nielegalnego może skończyć się naprawdę źle. A swoją droga, ci maleńcy mnisi nie wyglądają na smutnych. Niby trzy miesiące klasztoru to o wiele więcej nić dzień w przedszkolu, ale jakoś przerażenia nie widać.
Takie nielegalne plantacje zawsze ktoś pilnuje i może się to źle skończyć.
Mnisi najczęściej pochodzą z bardzo biednych rodzin, a w klasztorze mają podstawowe wyżywienie i naukę, dlaczego więc mają być smutni.
Pozdrowienia 🙂
Miesiąc w takim miejscu, to marzenie. Zazdroszczę takich podróży. Przejazd taką lokalną kolejką to dopiero niezwykłe doświadczenie. Cudowna relacja I jak zwykle przepiękne zdjęcia 🥰
Taka podróż dostarcza wielu wrażeń i jest niezapomniana.
Dziękujemy i pozdrawiamy 🙂
Kolejna fantastyczna relacja. Zachwycam się zdjęciami i opisami. Sama nie miałabym nawet pół roku, aby podróżować po Birmie, więc z Waszą pomocą docieram wirtualnie tam, dokąd bym nie dotarła. Zdęcia z klasztoru i targu robią na mnie ogromne wrażenie.
Dzięki Aniu 🙂
Pozdrowienia !
Zawsze z zaciekawieniem oglądam Wasze zdjęcia i czytam relacje z tamtych rejonów świata. Jednak wszędzie tam, gdzie pojawiają się dzieci to bardzo mi ich szkoda. Nasze narzekają, że nie mają najnowszej gry czy modnego ciucha, a tam dzieci od pierwszych lat praktycznie walczą o przetrwanie. Powinny bawić się beztrosko w rodzinnych domach, a idą do klasztorów, aby przetrwać. I piękne, i smutne.
Dzieci zawsze szkoda, zwłaszcza w biednych rejonach świata.
Nie jest to wszystko sprawiedliwe.
Pozdrowienia 🙂
Chciałabym zwiedzić i zobaczyć chociaż połowę tego co Wy widzieliście 🙂 Może kiedyś przyjdzie i czas na podróże, a póki co wspaniałe jest się przenieść do innego świata dzięki Waszym fotorelacją😘
Dzięki Joasiu, życzymy wielu ciekawych podróży 🙂
Portrety młodych mnichów są urzekające. Tyle w nich pokory i ciekawości życia. Jednocześnie myślę, że trudy mnisiego życia znoszą o wiele łatwiej, niż los biedaków.
Dziękujemy Aniu za komentarz i pozdrawiamy 🙂
Zdjecia tych mlodych mnichow wplywaja na mnie jakos kojaco, pozwalaja oderwac sie od naszej rzeczywistosci, przypominaja, ze istnieja inne sposoby zycia, inne priorytety, inne radosci… Dziekuje!
Dziękujemy Aniu za komentarz i pozdrawiamy 🙂
Niezwykle miejsce, czytam i oglądam zdjęcia z zapartym tchem. I ta cudna świątynia. Uwielbiam azjatyckie świątynie. Mąż mówi że one są wszystkie dla niego takie same i co ha w nich widzę, a ja widzę piękno i indywidualność.
Dziękujemy za komentarz i pozdrawiamy 🙂
zdjęcia jak zwykle genialne, nie mogę się napatrzeć! tym razem zwróciłam uwagę na fakturę materiałów, wyglądają bardzo ciekawie 🙂
Dziękujemy i pozdrawiamy 🙂
Jeśli już jechać w takie miejsca, to faktycznie na dłuższy czas, żeby móc wszystko na spokojnie odwiedzić, zobaczyć i wczuć się w ten klimat.
Cieszę się, że dzięki Waszym opowieściom i wspaniałym kadrom, mogę poczuć taką namiastkę tego miejsca 🙂
Lubię oglądać zwłaszcza Wasze zdjęcia przedstawiające ludzi, bo są oni na nich tacy prawdziwi, zatopieni w swojej codzienności i dzięki temu nie wydają się tacy odlegli 🙂
Pozdrawiam Was serdecznie i czekam na kolejną wirtualną wycieczkę <3
Warto mieć więcej czasu i spokojnie pozwiedzać.
Zobaczyć jak żyją mieszkańcy, poznać ich kulturę, zwyczaje, kuchnię.
Wtedy taka podróż ma sens.
Dziękujemy bardzo Madziu za komentarz i pozdrawiamy ciepło 🙂
Zastanawiam się jakie nastawienie do pójścia do klasztoru mają tacy mali chłopcy, w sumie to tak jakby wysłać ich do szkoły z internatem ale z większym rygorem. Jak widzę ten mały na koniku , swoją drogą pięknie przyozdobionym, jakoś nie ma zbyt tęgiej miny. No ale dla rodziców to często być albo nie być a tak ma szansę w pełni się usamodzielnić i zdobyć jakieś podstawowe wykształcenie. Jak zawsze u Was bardzo ciekawie i zdjęcia po prostu powalają.
Ciężko rozstawać się z rodzicami, rodziną. Dla tych chłopców to ogromna zmiana w życiu. Zapewne to przeżywają, jednak w większości pochodzą z bardzo biednych rodzin, a klasztor da im podstawowe wykształcenie, jedzenie, kontakt z rówieśnikami.
Dziękujemy bardzo Violuś 🙂 Pozdrowienia !
Cudnie! Super z tym świętem, że Wam się udało. A z tym makiem to mi przypomniałaś taką herbatę, którą tam kupiłam od Pani z jednej wioski, która ponoć rosła na tych polach makowych i dzięki temu ma specyficzny smak. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale ten smak herbaty!!! Najlepsza na świecie!
Dziękujemy bardzo za komentarz i pozdrawiamy 🙂
Pewnie nigdy nie będzie nam dane osobiście zwiedzić tak wspaniałe miejsca ale przynajmniej mamy piękne zdjęcia do obejrzenia <3
Dziękujemy bardzo i pozdrawiamy 🙂
Muszę przyznać, że zdjęcia są fenomenalne 🙂 swoją drogą miejsca, które pokazujesz i są niesamowite 🙂
Dziękujemy i pozdrawiamy 🙂
Dzięki Waszym relacjom sporo się nauczyłam i dowiedziałam o miejscach, do których pewnie nigdy nie dotrę. Tym bardziej, że poznaję zupełnie inne rejony. Czuję, że Birma by mnie zachwyciła. Dobrze, że ktoś zaopiekuje się dziećmi przez kilka miesięcy albo lat. Nie miałam pojęcia o tej tradycji wstępowania do klasztoru w „królewskich” szatach, bardzo interesujące i pocieszające dla nich. Rzeczywiście na poznanie zwyczajów i tradycji tych ludzi trzeba przeznaczyć dużo czasu, ale też kilkumiesięczne podróżowanie nie jest łatwe. Taka wyprawa jak Wasza to naprawdę coś wyjątkowego, bo z dala od wielkomiejskiego gwaru. Ciekawa jestem jakie cuda macie jeszcze macie w zanadrzu,… Czytaj więcej »
Dziękujemy Marylko za komentarz.
Cieszymy się, że relacja z Jeziora Inle Ci się podobała.
Każda podróż niesie ze sobą dużo nowego, można poznać ludzi, ich zwyczaje, tradycje, kuchnię.
Uczy tolerancji i szacunku dla innych
To jest chyba najcenniejsze.
Pozdrawiamy serdecznie 🙂
Odwiedzam kolejny raz ten wpis. Cudowne opisy, zdjęcia. Potraficie jak nikt oddać klimat i atmosferę miejsca. Czuję się teraz właśnie tak, jakbym była nad jeziorem Inle.
Dziękujemy Aniu i pozdrawiamy 🙂
Wracam tu…Piękne te zdjęcia z klasztoru. Pełne dobrej energii. I jakże radosne są twarze młodych mnichów.
Dzięki Aniu, pozdrowienia 🙂
Te zdjęcia zapierają dech w piersiach. Aż brakuje mi słów 🙂
Dziękujemy i pozdrawiamy 🙂
Wspaniała relacja i niesamowite zdjęcia. Świat tak bardzo odległy, tak inny. Dobrze jest czegoś nowego się dowiedzieć i zobaczyć. Dla mnie to zupełnie inny świat, a jakże ciekawy. Wspaniała wyprawa 🙂
Niesamowite jak pięknie potraficie pokazać scenki z życia codziennego. Kolejny ciekawy wpis., który czyta się i ogląda z przyjemnością. Pozdrawiam Was 🙂
Dziękujemy bardzo Małgosiu za miłe słowa i pozdrawiamy serdecznie 🙂
Witam serdecznie
Wspaniałe zdjęcia! Mam nadzieję, ze sama wybiorę się kiedyś w taką niesamowitą podróż 🙂 Wspaniała fotorelacja i bardzo inspirujący blog!
Pozdrawiam cieplutko
Dziękujemy pięknie i pozdrawiamy serdecznie 🙂 !
Zatrzymałam się na chwilę na mnichach, w ich oczach jest szczęście po prostu i radość,i taka beztroska dziecięca. Wszystko jest tak cudownie kolorowe chociaż zdaję sobie sprawę, że jak co dzień toczy się tam walka o przetrwanie.
Cieszę się ,że mogę podróżować razem z Wami. Nawet w ten sposób!
Dziękujemy Kasiu za komentarz i podzielamy Twoje zdanie.
Pozdrowienia 🙂
No i właśnie dlatego tam nie pojadę – nie nam szans na razie na miesiąc urlopu 🙂 a tak już poważnie piękne, zupełnie nieznane i niestety nieosiągalne dla mnie miejsca. Dziękuję za garść informacji i cudowne zdjęcia. Pozdrawiam!
Dziękujemy Ola za komentarz i pozdrawiamy 🙂
Dzięki Tobie odkrywam kolejny kawałek Świata. Przedstawiasz i opisujesz wszystko w taki sposób, że czuje się jakbym tam była. Zdjęcia cudowne.
I znowu rozbudziliście we mnie nowe marzenia😍
Cudowna relacja i fajnie że mieliście możliwość być w wielu miejscach tego jeziora. Ja też miałam tam byc ale to jiz wiesz Irenko i nie będę się więcej dołowac w tym temacie 🙁 napatrzeć się nie mogę i cieszę się że mogę pozwiedzać razem z Wami takie cudowne miejsca 🙂
Dziękuję bardzo Aniu i pozdrawiam ciepło jak zawsze 🙂
ŻYCZĘ WAM ZDRÓWKA I DUŻO WSPAŁANIAŁYCH PODRÓŻY W 2022 ROKU.
🙂
Dzięki 🙂
Pozdrowienia serdeczne !
Dziękuję za wspaniałą, potrójną dawkę poznawczej multiwitaminy znad jeziora Inle.
Na zdrowie 🙂
Ta swiątynia robi niesmowite wrażenia👌Przepiekne zdjęcia ♥️
Dzięki serdeczne Kinga !
Miło,że zajrzałaś 🙂
Pozdrowienie !