Laos – w górę Mekongu

Dzisiaj już definitywnie opuścimy Luang, jak i również jeden z naszych ulubionych krajów – Laos. Popłyniemy ekspresową łódką ponad 400km w górę Mekongu – aż do Złotego Trójkąta. Odliczając postoje, średnia prędkość naszej łódki to ok 60-70 km/h, co czyni ją drugim po samolocie najszybszym środkiem transportu w tym kraju. Tak naprawdę jest teraz inny rok i inna podróż, niż wcześniej opisywane wydarzenia. W tamtej podróży po prostu wsiedliśmy na motocykl i wróciliśmy nim do Vientiane.

Wynajmujemy łódkę

Teraz wylądowaliśmy w Luang na lotnisku po ponad 3 godzinnym locie z Kuala Lumpur. Marek nauczony już wcześniejszym doświadczeniem postanawia, że nie będziemy kupować biletów na łódkę w jakiejkolwiek agencji, ale pojedziemy bezpośrednio do portu na północno – wschodnich obrzeżach miasta i w czwórkę ( są z nami nasi przyjaciele ) wynajmiemy całą łódkę wyłącznie dla nas. Załatwiana bezpośrednio w porcie taka opcja jest tańsza, niż 4 indywidualne bilety kupowane w agencji i tłoczenie się najczęściej w 8 osób ( agencje zapewniają, że maksimum 6) i do tego jeszcze z górą ładowanego po drodze towaru. Jeśli chcielibyście popłynąć taką łódką, to wierzcie mi – wynajęcie całej będzie zdecydowanie najlepszą opcją. Inaczej będziecie stłoczeni w podróży od rana do zachodu Słońca w przestrzeni w której nawet ktoś nie przekraczający 130 cm wzrostu, zdecydowanie czułby już doskwierający brak miejsca. Jednak nie to jest najgorsze. Jeśli rozmiar noszonego przez was obuwia przekracza numer 35, nawet przez chwilę nie myślcie o współdzieleniu łodzi z przypadkowymi ludźmi. Efektem jest wtedy nieprawdopodobne wyginanie stóp przez 9-11 godzin podróży ( takie łódki mocno obciążone są znacznie wolniejsze). To wszystko nawet bardziej dotyczy ruchu w stronę odwrotną, gdyż więcej turystów wybiera ten właśnie kierunek, jak i więcej towarów napływa do Luang Prabang, niż z niego wypływa. Można też wybrać opcję wolnych, większych łodzi, które po drodze zapewniają nocleg na brzegu. Jednak i tam sytuacja z wolną przestrzenią często bywa podobna, a podróż trwa pełne 2 dni. Dla ciekawych – wynajęcie całej łódki z Luang Prabang do Ben Houayxay (skąd przekracza się granice z Tajlandią – od 7 lat już przez most) 2 lata temu kosztowało ok 170 USD.

Wypływamy

Wypływamy około 8 rano. Troszkę żałujemy, że nie wcześniej, bo dzień wbrew oczekiwaniom okazał się słoneczny. Byłoby znacznie ciekawiej dla fotografii…no ale trudno. Na początku mała konsternacja. Po załadowaniu się na naszą łódkę, ta nie chce odpalić. Szkoda, bo to podobno najszybsza łódź obsługująca tą trasę. Po pół godzinie jesteśmy już zapakowani do innej łodzi, która bez problemu odpala… tak więc w drogę!Po krótkim rozgrzaniu silnika wchodzimy na pełna prędkość. Dzięki temu nie jest nam za gorąco, bo wiatr chłodzi nas przyjemnie. To jednak nieprawdopodobnie zdradliwe warunki, gdyż łatwo o poparzenia słoneczne, zupełnie tego nie czując. Staramy się więc dobrze zabezpieczyć.Podróż przebiega pięknie. Miejsca mamy dosyć, chociaż warto tutaj pamiętać o wzięciu ze sobą czegoś do oparcia, bo łódź zapewnia tylko coś w rodzaju żerdzi. Jeśli nie macie jakiegoś materaca, czy karimaty, to radzimy tak rano spakować plecak, aby stał się on dobrym oparciem. Na drogę mamy niezły zapas tego, co w Laosie najcenniejsze – Beer Lao, w najlepszej wersji Gold. Niestety na łodzi nie ma ani lodówki, ani skrzyni z lodem…jaka szkoda!

Mekongiem przed siebie

Nasza trasa prowadzi przez jeden z najpiękniejszych na świecie przełomów wielkich rzek. Przez właściwie całą drogę płyniemy przez góry pokryte w większości dziewiczą dżunglą. Niestety – nie słyszymy dźwięków tego lasu. Nasza motorówka jest jednak bardzo głośna. Widzimy morze drzew w których czasem tylko rozpoznajemy tekowce i właściwie niczego poza tym, no może oprócz niezliczonych kęp potężnych bambusów i z rzadka spotykanych palm kokosowych. Po około 2 i pół godzinach przybijamy do pierwszej przystani, którą jest zacumowana tuż przy lądzie duża łódź. Możemy też tutaj cokolwiek zjeść, jak i skorzystać z toalety. Nasz sternik uzupełnia paliwo. Po kwadransie ruszamy dalej. Ponownie góry, lasy, czasem jakieś skały wyrastające z dna rzeki. Po następnych 2 godzinach podobny przystanek. Tutaj decydujemy się cokolwiek zjeść.Tak upływa nam pół godziny i znowu wsiadamy do łódki. Powoli góry zaczynają się oddalać od rzeki. Teren staje się płaski, a las wyraźnie się przerzedza.

Powoli Mekong zbliża się do granicy z Tajlandią. Jest już wyraźnie po południu. Słońce schodzi coraz niżej , a my zbliżamy się do naszego celu. Po rozładunku musimy wejść na bardzo wysoką i stromą skarpę, co z naszymi ciężkimi plecakami wcale nie jest takie proste. Tam załadujemy się do tuk tuka, który dowiezie nas do posterunku granicznego przed mostem granicznym. Po przejściu granicy zabierze nas autobus kursujący wyłącznie na moście, którego zadaniem jest przewożenie pasażerów pomiędzy posterunkami granicznymi obu krajów. Jeszcze tylko chwila i jesteśmy w Tajlandii…ale to już temat na inną opowieść.

Wczesnym rankiem przeprawiamy się jeszcze na drugą stronę Mekongu, do małej wioseczki, która co prawda leży tuż obok, ale cywilizacyjnie, jakby parę wieków wstecz.
Tak wygląda Luang z perspektywy zachodniego brzegu rzeki.
Ci chłopcy nie toną …po prostu się bawią.
Po drugiej stronie nie ma bieżącej wody i cała toaleta odbywa się w wodach rzeki.
Tutaj też są mnisi.
Tutaj też są mnisi.
Tutaj również spotykamy przyjaznych lokalesów 🙂
Chcieliśmy zobaczyć tę świątynię. Wcześniej widzieliśmy ją tylko od strony Luang.
Chcieliśmy zobaczyć tę świątynię. Wcześniej widzieliśmy ją tylko od strony Luang.
Chcieliśmy zobaczyć tę świątynię. Wcześniej widzieliśmy ją tylko od strony Luang.
Właśnie tak widzieliśmy świątynie z poprzednich zdjęć.
 
Widok na Mekong wczesnym rankiem z zachodniego brzegu.
Widok na Mekong wczesnym rankiem z zachodniego brzegu.
Widok na Mekong wczesnym rankiem z zachodniego brzegu.
Widok na Mekong wczesnym rankiem z zachodniego brzegu.
Widok na Mekong wczesnym rankiem z zachodniego brzegu.
W porze suchej dzień na Mekongu niemal zawsze rozpoczyna się gęstą mgłą.
W porze suchej dzień na Mekongu niemal zawsze rozpoczyna się gęstą mgłą.
W porze suchej dzień na Mekongu niemal zawsze rozpoczyna się gęstą mgłą.
Port przeładunkowy i pasażerski na północnym skraju Luang. To z tego miejsca zaraz wyruszymy w górę rzeki.
 
Port przeładunkowy i pasażerski na północnym skraju Luang. To z tego miejsca zaraz wyruszymy w górę rzeki.
Port przeładunkowy i pasażerski na północnym skraju Luang. To z tego miejsca zaraz wyruszymy w górę rzeki.
Właśnie taką łódką popłyniemy.
Mijamy wioskę tkaczy i bimbrowników – ta samą, o której już pisaliśmy w poprzednim poście.
Mijamy wioskę tkaczy i bimbrowników – ta samą, o której już pisaliśmy w poprzednim poście.
Tu jeszcze góry są niskie, ale za niedługo zaczną „wyrastać”.
 
Mała awaria zmusiła nas do dobicia do brzegu.
Dla tych z Was, którzy też chcieliby popłynąć, radzimy zabrać ze sobą jakieś nakrycia głowy, których nie zrzuci dosyć silny wiatr.Momentami przekraczamy nawet 75km/h. Ależ wspaniały relaks :))) Poniżej króciutki filmik, kto płynie z nami? 🙂
 
Tak wyglądają miejsca postoju, które są przede wszystkim stacjami benzynowymi. Można tutaj coś zjeść, jak i skorzystać z toalety.
Tak wyglądają miejsca postoju, które są przede wszystkim stacjami benzynowymi. Można tutaj coś zjeść, jak i skorzystać z toalety.
Tak wyglądają miejsca postoju, które są przede wszystkim stacjami benzynowymi. Można tutaj coś zjeść, jak i skorzystać z toalety.
Tak wyglądają miejsca postoju, które są przede wszystkim stacjami benzynowymi. Można tutaj coś zjeść, jak i skorzystać z toalety.
Tak wyglądają miejsca postoju, które są przede wszystkim stacjami benzynowymi. Można tutaj coś zjeść, jak i skorzystać z toalety.
Tutaj przepływamy przez najwyższe góry. Ponownie króciutki filmik poniżej 🙂
 
Tutaj przepływamy przez najwyższe góry.
 
Tutaj przepływamy przez najwyższe góry.
 
Tutaj przepływamy przez najwyższe góry.
 
Tutaj przepływamy przez najwyższe góry.
 
Tutaj przepływamy przez najwyższe góry.
 
Tutaj przepływamy przez najwyższe góry.
 
Tutaj przepływamy przez najwyższe góry.
 
Tutaj przepływamy przez najwyższe góry.
 
Tutaj przepływamy przez najwyższe góry.
 
Jeden z dopływów Mekongu.
To już przystań końcowa w Złotym Trójkącie.
 
 Ten tuk tuk zabierze nas do granicy z Tajlandią.
To zdjęcia z pierwszego pobytu Marka w Laosie, robione około 200km na północ od Złotego trójkąta, tuż przy granicy z Birmą. Zwróćcie uwagi na barwę szat mnichów. taki kolor jest już typowy raczej dla Birmy, a nie Laosu.
 
 

Bardzo dziękujemy Wam za uwagę i poświęcony czas. Mamy nadzieję, że podobała Wam się wyprawa przez Laos. Naszym zdaniem to jeden z najpiękniejszych krajów regionu. Nie ma tu wprawdzie tropikalnych, morskich plaż, ale znajdziecie plaże nad licznymi rzekami z krystaliczną wodą, jak również nad paru jeziorami. Laos jest najrzadziej zaludnionym krajem Azji Południowo – Wschodniej, jest więc celem idealnym zwłaszcza dla tych, którzy najbardziej cenią sobie kontakt z naturą.

5 3 votes
Article Rating
Tags:

Hooltaye

Witam Was na blogu.Byliśmy małżeństwem i podróżowaliśmy razem od kilkunastu lat. Dzieliliśmy się z Wami tym, co zobaczyliśmy. Kochaliśmy przygodę, przyrodę i ludzi. Marka już nie ma. Wszystkie zdjęcia są wyłącznie naszą własnością. Blog nie jest przewodnikiem, a wspomnieniami z podróży. Pozdrawiam serdecznie :-)Irena

Subscribe
Powiadom o
guest
94 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Świetna wycieczka, piękne miejsce. Bardzo mi się podobają te poranne mgły – na żywo musi to być wspaniały widok.

Bookendorfina

Wyprawa, która naprawdę robi wrażenie, chciałabym sama taką odbyć. Inspiracja podróżnicza zaczerpnięta. 🙂

Kinga K

Ładne zdjęcia!

Wędrówki po kuchni

Bardzo spodobała mi się ta świątynia, leży w jakże malowniczy i uroczym miejscu. Jestem pod ogromnym wrażeniem – kadry jak zawsze świetne!

Sikorkowe Pasje

Cudowne przeżycie tak sobie błogo płynąć przed siebie a oczy cieszą się w tym czasie niesamowitymi widokami.

Wspaniale czyta się i ogląda kolejny Wasz odcinek wyprawy. Takie podróżowanie bardzo mi się podoba. Poza tym oglądanie krajobrazów z perspektywy rzeki to inne widoki, niż te na lądzie. Zdjęcia zjawiskowe! Dzięki za kolejną moc wrażeń:)

Tajemnicze zdjęcia Laosu, to coś czego nie znałam do tej pory (zanim poznałam Waszą stronę). Na wielu blogach ogląda się często tylko te bardziej kolorowe, wyostrzone zdjęcia. A z tego co widzę, Laos jest pełen magii i kontrastów. Czekam na więcej zdjęć i relacji z podróży!
Ściskam,
Ewelina

Angela

Mega. Zdjęcia są cudowne, naprawdę jedno z piękniejszych miejsc, które mogłam zobaczyć w taki sposób.

Koralina

zobaczyłam pierwsze zdjęcie, było WOW! Dalsza relacja to już czysta przyjemność i jak zawsze niesamowite odczucia estetyczne, a to wszystko przez Wasze zdjęcia 🙂

Ależ ten świat jest wspaniały i zróżnicowany. Ci którzy mogą a nie podróżują sami skazują się na zamknięcie kulturowe i światopoglądowe.

Dokładnie tak, podróże w takie wielu kierunkach kształcą, nie tylko proponują wiedzę o świecie, ale i o nas samych. Ten, kto tego posmakował, nigdy dobrowolnie z pasji nie zrezygnuje. 🙂

Maria

Łatwo nie było:) Za piękne widoki zawsze trzeba zapłacić jakąś cenę. Mam nadzieję, ze dobrze znosisz podrzucanie, bo ja okropnie. Na promie między wyspami karaibskimi rozdawali torebki w wiadomym celu. Widoki niepowtarzalne, a świątynia cudowna, piękne zdjęcie. Wytrawni z Was podróżnicy, pozdrawiam:)

Annastylefashion

Przepiękne i bardo klimatyczne zdjęcia, jak i samo miejsce, które swoim urokiem zachęca do odwiedzenia. 🙂

Magda

Pięknie to wygląda na zdjęciach i opisy, jak z podróżniczego dziennika. Super się Was czyta. Ja rejsów bardzo nie lubię (źle znoszę), ale takie zdjęcia obejrzeć to czysta przyjemność!

Klimaty Agness

Po prostu brak mi słów… niesamowita wyprawa, pełna wrażeń, przepięknych widoków, wspaniałych miejsc i ciekawych ludzi <3 Jestem pod ogromnym wrażeniem, dziękuję za relację <3
Pozdrawiam ciepło, Agness:)

Aneta

Ciekawe miejsce, jadnak jak dla mnie to zbyt duże wyzwanie. Podziwiam, że się zdecydowaliście, a jak widzę, mieliście niezłą zabawę.

Madka roku

Te zdjęcia są niezwykłe, oglądałam je z zapartym tchem. A to pierwsze, mnicha w czerwieni, nadaje się na jakiś konkurs fotograficzny. Niesamowite!

Fascynująca opowieść i cudowne klimatyczne zdjęcia. Gratuluję mistrzowskich fotografii i lekkości pióra.
Czytam Wasz blog z ogromną przyjemnością

Anna

Fantastyczna wyprawa Mekongiem. Wszystko wydaje się tak odległym, a jednak bliskim światem…bo te zdjęcia mają tyle dobrej energii. Fotografia mnicha w czerwieni to mistrzostwo!

Iwona

Piękne zdjęcia, cudne wrażenia, te zdjęcia aż pachną, a to pierwsze po prostu genialne.

To są niesamowite miejsca. Ludzie żyją tam bardzo skromnie jak na nasze realia, a jednak nie brak uśmiechu. Czasem myślę, że technicznie rozwinięta cywilizacja nieodwracalnie zabrała nam zdolność życia z naturą. Ludzie w takich miejscach jak Laos mimo wszystko są chyba bogatsi od nas.

Katarzyna

Mam pytanie, kto „prowadzi ” łódeczkę? Czy to tak pędzi jak szalone? Widoki cudne, pasja fantastyczna. Podziwiam w każdym calu!

Ania

Irenko, nie wiem co Ty o tym myślisz i reszta Waszych czytelników ale powinniście wydać książkę o waszych podróżach. To w jaki sposób pokazujecie świat i o nim piszecie jest niewiarygodne. Mało kto w taki sposób to robi. Z każdym razem jestem pod wrażeniem. Dziękuję za taką możliwość 🙂

Justyna Borucka

Bardzo podobała mi się ta podróż z Wami. Niesamowite miejsca, mnie szczególnie urzekła świątynia i ta tajemniczość, którą podsyca mgła. Przepiękne zdjęcia, jestem zauroczona.

Marzena

Piękne zdjęcia ! Zupełnie inny styl życia. Co jak co wolałabym na spokojnie i wygodnie zobaczyć te życie na lądzie z rzeki. Nie wyobrażam sobie stresować się ciasną jazdą łódką z innymi

Papierowa Łowczyni

Podobała mi się podróż jak najbardziej. Chętnie zapytałabym mnichów co robią że swoim strojem jak ktoś pomyli kolory w pralce i wrzuci razem do jednego bębna? 😂 I czemu akurat taka kolorystyka a nie inna. Dziękuję za wpis i świetną wyprawę ❤️

Ania

Wspaniała relacja. Podziwiam, wycieczka tyle godzin taką łódeczką… brawo! Zdjęcia mnichów w czerwieni… mistrzostwo, nie mogę oderwać wzroku.

Słodko Słodka

Podziwiam Was, tyle świata już zobaczyliście i pokazujecie to z taką pasją i zaangażowaniem, że czasem to aż dech w piersiach zapiera patrząc na Wasze zdjęcia.

Agnieszka

Nigdy tam nie byłam, więc z tym większym zaciekawieniem czytałam Waszą relację 🙂 dwa ostatnie zdjęcia po prostu mnie oczarowały – świetne… i to z uśmiechającą się dziewczynką- ciekawe co ten pies obok niej zauważył…wydawał się zaskoczony;)
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy 🙂

Po prostu MAMA

Wciąż zachwycam się kolorami. Niesamowici ludzie. Zatęskniłam za podróżami… Dziękuję za tą relację.

Renata-Harmony

Przepiękne zakończenie relacji z Laosu. Opowieść wciągnęła i zbyt szybko się skończyła. Tytułowy kadr z mnichem zapada w pamięć. Bardzo klimatyczne zdjęcia, aż obejrzałam je dwa razy i pewnie jeszcze do nich wrócę 🙂 Tylko pozazdrościć nietuzinkowej podróży.
Pozdrawiam 🙂

Przepiękne zdjęcia! Laos zawsze będzie moim miejscem na ziemi, a do Luang Prabang mogę wracać w nieskończoność! W styczniu byłam własnie w LP, Nong Khiaw i Muang Ngoy. Nong Khiaw przebiło LP! Pozdrawiam!

Anna

Po podróży do Kambodży, bardzo chcieliśmy wybrać się do Laosu. Nadal czekamy na te podróż. Dziękuję za wspaniale zdjęcia! Pozdrawiam serdecznie!

TosiMama

Niesamowita przygoda, wspaniałe widoki. Nawet na zdjęciach czuć atmosferę tego miejsca.

Michał Golla

Marzy mi się Laos. Teraz nie mieszkam daleko, niby rzut beretem, a przez głupiego wirusa wszystko pozamykane.
Piwo bez lodówki nie może być dla POLAKA (NIE MOŻE!!!!!!!) smaczne 😀

Zdjęcia wczesnym poranku tworzą niesamowitą atmosferę.

Jakaż ciekawa wyprawa, z wielka przyjemnością oglądałam te wszystkie widoczki siedząc z Wami w łodzi. Krajobrazy najwyższych gór olśniewają i na pewno wszystko wydaje się dużo bardziej ciekawsze od strony wody. W sumie to powinnam sobie założyć notatnik i wypisywać w nim miejsca, które chciałabym jeszcze zobaczyć w życiu a Wasz blog, oraz Wasze relacje to świetne żródło informacji.

Katarzyna

Uwielbiam wyprawy z Wami. Szkoda tylko, że ta łódka tak hałasuje. Podziwiam, że wytrzymaliście tę podróż.

Anna

Pamiętam, jak płynęliśmy podobna łodzią po Mekongu w Kambodży. Ilość osób na pewno przekraczała dozwolona normę, a pod ławką stal kubeł z malusieńkimi krokodylami:) To dopiero było doświadczenie! Wspaniale je dzisiaj wspominamy :). Pozdrawiam serdecznie!

Mo.

Po sobie wiem, że robienie zdjęć ludziom jest dla odważnych. Nie mam zbyt dużego doświadczenia w tym temacie bo poprostu nie umiem się przełamać. Chociaż w Kambodży nabrałam odwagi i mam chyba stamtąd najpiękniejsze zdjęcia ludzi i codziennego życia. Może już teraz pójdzie z górki…
Wasze zdjęcia są przepiękne!

krystynabozenna

Cudowne zdjęcia jak zwykle u Was… A taką łódką to bym chętnie też popłynęła 🙂 I masz rację, trzeba uważać na oparzenia słoneczne, jak wieje wiatr to się nie odczuwa, a potem wieczorem problem…Kocham wodę 🙂

Wasz blog to cudowny przewodnik. Kocham podziwiam Wasze zdjęcia…

A to jest w takich miejscach bardzo ciekawe, że nie opieranie się na agencjach może być nie tylko tańsze, lecz zwyczajnie jakościowo lepsze. A często nawet z większym zyskiem dla ludności lokalnej.

Ania

Musze przyznać, że cena tego luksusowego środka transportu mnie zaskoczyła! Wolę więc chyba nie myśleć, ile sobie liczą przez agencję… Co do Beer Lao, to może warto na początek zarzucić sobie szybkie tempo, póki zimne, a potem to już może być bez różnicy… 😉 Tak czytam i sama w końcu czuję się człowiekiem „postawnym” (165 cm w kapeluszu), mam rozmiar buta 39 😀 Ciekawe, co by powiedział mój Stary, bo on ma chyba 47-48 i prawie dwa metry wzrostu 😀

Aga

Widoki przepiękne, zapierają dech w piersi. Ale jeśli chodzi o rozwój tych okolic to chyba prawda, że daleko im do cywilizacji.

Pojedztam.pl

Podróże z przygodami. Takie najbardziej zapadają w pamięci po czasie.

Irek

Tytułowe zdjęcie mnicha wciska w fotel, a uśmiech dziewczynki rozgrzewa serce.

Małgorzata Hert

Fotografie są dla mnie tajemnicze, magiczne. Wspaniałymi kadrami malujecie nam obraz innego świata, tak odległego. Przyjemność czytania

Sylwia

Piękne miejsce, dziękuję za tę relację z podróży

Spirulina

Zachwycają mnie Twoje podróże 🙂