Motocyklem po krainie miliona słoni – Luang Prabang
Nasz drugi dzień w Luang zaczyna się bardzo wczesnym rankiem…co ja wypisuję?…jaki ranek? Do piątej daleko, a do najdelikatniejszej nawet oznaki dnia jeszcze dalej. Na zewnątrz widoczność na nie więcej, niż 50 metrów. Dolinę Mekongu spowija gęsta mgła. Niedługo rozpocznie się tutaj coś, co dla wielu turystów jest przysłowiowym „gwoździem programu” wizyty w miasteczku.
Za godzinę błękitną w najwcześniejszym świetle jutrzenki, zalegająca ulice mgła rozbłyśnie plamami szafranu.Na razie jednak przygotowujemy sprzęt fotograficzny i zbieramy się. Wychodzimy na ulicę przed nasz hostel i za chwilę przed nami z mgły wyłaniają się pierwsze pomarańczowo – żółte zjawy. To mnisi wychodzący na tradycyjny poranny obchód miasta w celu zebrania ofiar – głównie gotowanego ryżu i warzyw. Ofiarowane są również owoce, czasem papierosy, a innym banknoty. To, co zbiorą będzie ich posiłkiem na cały dzień. Czasem jeszcze dojdzie do tego coś nadzwyczajnego – specjalny lunch przygotowany przez mieszkające w pobliżu klasztoru kobiety. Czasem również odwiedzająca rodzina przywiezie „wałówkę”. Jednak wszystkie ich pokarmy będą wyłącznie wegetariańskie.
W Luang zbieranie darów ma formę zorganizowaną. O określonej porze w równiutkich rzędach wychodzą mieszkańcy poszczególnych klasztorów. Mają ściśle ustaloną trasę, by nie wchodzić w drogę tym, zamieszkującym sąsiednie „placówki”. W zasadzie na całym dalekim wschodzie znamy tylko dwa miasta, gdzie ta poranna ceremonia odbywa się w sposób tak ściśle kontrolowany. Pierwszym jest Mandalay i jego satelity jak Amarapura, Sagaing, czy Inwa. Drugim jest właśnie Luang. W obu tych miejscach mnichów jest zdecydowanie najwięcej w stosunku do lokalnej ludności miast. Oba mają bardzo długą historię życia sakralnego, oraz wielką ilość do dzisiaj istniejących klasztorów. Oba te miejsca przez wieki były również „przyczółkami cywilizacji”. Na północ od nich aż po najbardziej wschodnie flanki górotworu, który wypiętrzył Himalaje, rozciąga się zielony ocean dżungli z maleńkimi tylko wysepkami siedlisk ludzkich. To właśnie dzieci mieszkańców tych siedlisk są głównym „narybkiem” klasztorów.
Ten artykuł pomoże Wam w zrozumieniu roli mnicha w buddyzmie terawedyjskim. Jest to o tyle istotne, że rola ta jest zupełnie inna, niż w kręgu naszej kultury. Burzliwa historia Luang zaczyna się gdzieś pod koniec VII wieku. Wtedy to tajski książę Khun Lo dostaje osadę Muang Sua ( to najwcześniejsza nazwa Luang Prabang ) od swojego ojca, który dokonał podboju tych ziem. Wkrótce osada zostaje rozbudowana i staje się stolicą niezależnego księstwa. Jak to zwykle w historii bywa przez wieki miasto przechodzi z rąk do rąk. Raz jest własnością Khmerów, innym razem Tajów, jeszcze innym Wietnamczyków.W XIV wieku wewnętrzne walki w państwie Khmerów doprowadzają do powstania Lan Xang Hom Khao, czyli Królestwa Miliona Słoni i Białego Parasola (podoba nam się ten Biały Parasol, ale nawet nie myślcie, aby o niego pytać…nie mamy zielonego pojęcia 😀 ), które utożsamiane jest z królestwem Laosu.W roku 1353 Luang otrzymuje swoją nową nazwę i staje się stolicą tego nowego królestwa, którego pierwszym władcą jest Fa Ngum. Po przeszło 200 latach miasto traci swój stołeczny status na rzecz Vientiane, które stolicą jest do dziś. Pomimo tego to Luang jeszcze parę razy jest siedzibą królów Laosu. Choć koronowani są to jednak, jak mówią Anglicy „toothless tigers”, czyli „bezzębne tygrysy”, a więc tylko formalni władcy bez atrybutów władzy wykonawczej. Historia wzbogacała miasto o kolejne klasztory, świątynie, królewskie pałace, czy też naprawdę piękną architekturę kolonialną.
W roku 1995 miasteczko znalazło się na liście UNESCO z uwagi na swoje religijne i kulturowe dziedzictwo.
Zapraszamy Was do wspólnego spaceru po Luang Prabang.
Jak senne zjawy jeszcze przed świtem ulicami miasta przemykają szafranowe sylwetki mnichów.To „pomarańczowi” są solą tego miasteczka. Przyjeżdżają najczęściej z zasiedlonych „wysepek” zagubionych w zielonym „oceanie” na północy kraju. Klasztory w Luang stają się domem mnichów czasem na parę tylko miesięcy, innym razem na parę lat, a jeszcze innym na całe życie. Mnich w każdej chwili może z klasztoru odejść i do niego wrócić.Dla wielu z tych chłopców klasztor jest szansą na dobrą edukację. Starsi mnisi prowadzą w klasztorach szkoły. Czas „mnichowania”, to również czas uczenia się wartości społecznych, czas samodoskonalenia.To również czas nawiązywania nowych znajomości, czasem przyjaźni na całe życie.Poranne zbieranie ofiarPoranne zbieranie ofiarPoranne zbieranie ofiarPoranne zbieranie ofiarPoranne zbieranie ofiarPoranne zbieranie ofiarPoranne zbieranie ofiarPoranne zbieranie ofiarMnisi muszą być samodzielni. Pranie nie jest proste, jeśli trzeba to robić w MekonguMnisi muszą być samodzielni. Pranie nie jest proste, jeśli trzeba to robić w MekonguMnisi muszą być samodzielni. Pranie nie jest proste, jeśli trzeba to robić w MekonguNigdzie w Laosie nie ma tylu najwyższej rangi świątyń i klasztorów, ile znajdziecie ich w Luang. Królewskie łodzie ceremonialne przechowywane są w specjalnych budynkach na terenie największej ze świątyń – Xienghtong.Gong w Xienghtong. Uderzenie w niego oznacza ofiarę złożoną świątyni. Po terenie świątyni można jeździć rowerem Rzeźby Buddy w Xienghtong.Rzeźby Buddy w Xienghtong.Rzeźby Buddy w Xienghtong.Rzeźby Buddy w Xienghtong.Rzeźby Buddy w Xienghtong.To główny budynek kompleksu Xienghtong. W pełnej krasie widać tu charakterystyczny styl laotański, którego głównym materiałem budowlanym jest drewno tekowe, obficie występujące w okolicznych lasach. Ta świątynia jest ulubionym miejsce składania przysięgi małżeńskiej.To główny budynek kompleksu Xienghtong. W pełnej krasie widać tu charakterystyczny styl laotański, którego głównym materiałem budowlanym jest drewno tekowe, obficie występujące w okolicznych lasach. Ta świątynia jest ulubionym miejsce składania przysięgi małżeńskiej.To główny budynek kompleksu Xienghtong. W pełnej krasie widać tu charakterystyczny styl laotański, którego głównym materiałem budowlanym jest drewno tekowe, obficie występujące w okolicznych lasach. Ta świątynia jest ulubionym miejsce składania przysięgi małżeńskiej.To główny budynek kompleksu Xienghtong. W pełnej krasie widać tu charakterystyczny styl laotański, którego głównym materiałem budowlanym jest drewno tekowe, obficie występujące w okolicznych lasach. Ta świątynia jest ulubionym miejsce składania przysięgi małżeńskiej.To główny budynek kompleksu Xienghtong. W pełnej krasie widać tu charakterystyczny styl laotański, którego głównym materiałem budowlanym jest drewno tekowe, obficie występujące w okolicznych lasach. Ta świątynia jest ulubionym miejsce składania przysięgi małżeńskiej.Wat Xieng Thong. To zdecydowanie najpiękniejsza ze świątyń miasta. Właściwie to kompleks, a nie pojedyńcza świątynia. Znajdziecie ją na półwyspie utworzonym przez ujście rzeki Nam Khan do Mekongu.Wat Xieng Thong. To zdecydowanie najpiękniejsza ze świątyń miasta. Właściwie to kompleks, a nie pojedyńcza świątynia. Znajdziecie ją na półwyspie utworzonym przez ujście rzeki Nam Khan do MekonguWat Xieng Thon. To zdecydowanie najpiękniejsza ze świątyń miasta. Właściwie to kompleks, a nie pojedyńcza świątynia. Znajdziecie ją na półwyspie utworzonym przez ujście rzeki Nam Khan do MekonguJeszcze jedna kapliczka z Xienghtong Jeszcze jedna kapliczka z Xienghtong Wat SensoukharamWat SensoukharamŚwiątynie na terenie pałacu królewskiego w Luang Prabang. Również na kolejnych zdjęciach. W klasztorze Wat Mai.Ta świątynia jest częścią kompleksu pałacu królewskiego w LuangW klasztorze Wat Mai. Ta świątynia jest częścią kompleksu pałacu królewskiego w Luang Pałac królewski. Niestety wewnątrz fotografowanie jest zabronione. Pałac królewski. Niestety wewnątrz fotografowanie jest zabronione.Kompleks pałacu królewskiegoMnisi w tym mieście obecni są na niemalże każdym kroku. Wat Wisunalat to najstarsza, istniejąca świątynia Luang. Jej początki sięgają pierwszej połowy XIV wieku. That Makmo to stupa na terenie Wat Wisunalat. Jest jej najstarszą częścią. Wat Wisunalat. W tyle ( u góry) Wat Chum Si – najwyżej położona świątynia w Luang. Wspólny posiłek (lunch) mnichów z laikatem jest bardzo istotnym wydarzeniem w życiu lokalnej społeczności. Najczęściej organizowany jest raz w tygodniu. Czasem jednak zdarza się, że posiłek organizowany jest częściej, a nawet każdego dnia. Oczywiście to wydarzenie wyczekiwane zwłaszcza przez młodych mnichów. Wspólny posiłek (lunch) mnichów z laikatem jest bardzo istotnym wydarzeniem w życiu lokalnej społeczności. Najczęściej organizowany jest raz w tygodniu. Czasem jednak zdarza się, że posiłek organizowany jest częściej, a nawet każdego dnia. Oczywiście to wydarzenie wyczekiwane zwłaszcza przez młodych mnichów. Mnisi oprócz modłów, medytacji, nauki, muszą też w klasztorze pracować. Mnisi oprócz modłów, medytacji, nauki, muszą też w klasztorze pracować. Ten zawieszony bęben oznajmia harmonogram prac w klasztorze Wat Jom Pet to świątynia po drugiej stronie Mekongu Wat Jom Pet to świątynia po drugiej stronie Mekongu Wat Jom Pet to świątynia po drugiej stronie Mekongu Wat Jom Pet to świątynia po drugiej stronie Mekongu Oddalona o 3 km od centrum, położona w lesie Wat Pa Phon Phao to miejsce medytacji. W świątyni jest wiele ołtarzy poświęconych różnym wcieleniom Buddy. W świątyni jest wiele ołtarzy poświęconych różnym wcieleniom Buddy.Murale wewnątrz świątyni ukazują wyobrażenia o piekle. No tak – piekło ( w buddyzmie „naraka”) nie jest konceptem wywodzącym się z religii chrześcijańskiej. Jego idea jest znacznie starsza i przez buddyzm została przejęta z hinduizmu. Według buddystów do piekła trafia się na męki za złe uczynki. Rozróżnia się siedem piekieł gorących i siedem piekieł zimnych. Wrócimy jeszcze do tego w przyszłości, przy okazji wpisów o Tajlandii.Murale wewnątrz świątyni ukazują wyobrażenia o piekle. No tak – piekło ( w buddyzmie „naraka”) nie jest konceptem wywodzącym się z religii chrześcijańskiej. Jego idea jest znacznie starsza i przez buddyzm została przejęta z hinduizmu. Według buddystów do piekła trafia się na męki za złe uczynki. Rozróżnia się siedem piekieł gorących i siedem piekieł zimnych. Wrócimy jeszcze do tego w przyszłości, przy okazji wpisów o Tajlandii.Murale wewnątrz świątyni ukazują wyobrażenia o piekle. No tak – piekło ( w buddyzmie „naraka”) nie jest konceptem wywodzącym się z religii chrześcijańskiej. Jego idea jest znacznie starsza i przez buddyzm została przejęta z hinduizmu. Według buddystów do piekła trafia się na męki za złe uczynki. Rozróżnia się siedem piekieł gorących i siedem piekieł zimnych. Wrócimy jeszcze do tego w przyszłości, przy okazji wpisów o Tajlandii.Murale wewnątrz świątyni ukazują wyobrażenia o piekle. No tak – piekło ( w buddyzmie „naraka”) nie jest konceptem wywodzącym się z religii chrześcijańskiej. Jego idea jest znacznie starsza i przez buddyzm została przejęta z hinduizmu. Według buddystów do piekła trafia się na męki za złe uczynki. Rozróżnia się siedem piekieł gorących i siedem piekieł zimnych. Wrócimy jeszcze do tego w przyszłości, przy okazji wpisów o Tajlandii.Nieczęsto można zobaczyć takie piękne halo, jak to nad Pa Phon PhaoPa Phon Phao.Pa Phon Phao.Pa Phon Phao.Pa Phon Phao.Najpiękniejszy widok na Luang zobaczycie z wyrastającego na 150m ponad miasto Phousi Hill. Najpiękniejszy widok na Luang zobaczycie z wyrastającego na 150m ponad miasto Phousi Hill. Najpiękniejszy widok na Luang zobaczycie z wyrastającego na 150m ponad miasto Phousi Hill. Najpiękniejszy widok na Luang zobaczycie z wyrastającego na 150m ponad miasto Phousi Hill. Najpiękniejszy widok na Luang zobaczycie z wyrastającego na 150m ponad miasto Phousi Hill. Najpiękniejszy widok na Luang zobaczycie z wyrastającego na 150m ponad miasto Phousi Hill. Kwitnąca poinciana jest pięknym dodatkiem do widoku na Mekong. Kwitnąca poinciana jest pięknym dodatkiem do widoku na Mekong. Można stąd też obserwować zachód słońca znikającego za wzgórzami po drugiej stronie Mekongu. Na wzgórzu rośnie też wiele papaji……również i drzew frangipani.Fragment Wat Chum Si – najwyżej położonej świątyni w Luang.Na szczyt Phousi Hill dojdziecie takimi schodami
Dziękujemy bardzo za spacer po Luang Prabang i jego świątyniach. Zapraszamy na kolejną część 🙂
Witam Was na blogu.Byliśmy małżeństwem i podróżowaliśmy razem od kilkunastu lat. Dzieliliśmy się z Wami tym, co zobaczyliśmy. Kochaliśmy przygodę, przyrodę i ludzi. Marka już nie ma.
Wszystkie zdjęcia są wyłącznie naszą własnością. Blog nie jest przewodnikiem, a wspomnieniami z podróży.
Pozdrawiam serdecznie :-)Irena
Bardzo ciekawe miejsce, szczególnie związane z religią. Pięknie się z Wami zwiedza i obserwuje ludzi. Pamiętam wpis o mniszkach i mnichach. Rzeczywiście warto do niego wrócić, żeby lepiej zrozumieć. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrowienia 🙂
Czasami ma wielką chęć oderwać się od pospiesznego trybu życia w mieści i zaszyć się gdzieś w okolicach buddyjskich świątyń, jest w nich jakaś siła, która mnie przyciąga.
Tak mi przyszło do głowy, że w naszym społeczeństwie, gdzie sporej części ludzi się wydaje, że jedzenie zawsze było, jest i będzie, chyba większą ofiarą by było wstać o brzasku, żeby oddać żywność mnichom, niż sam fakt, że dzielimy się jedzeniem 😉
Taka prawda, dla wielu jedzenie jest, będzie i innej prawdy nie znają.
Jest wielu, którzy głodują,dzielenie się z nimi, jest niesamowite.
Wstawać o brzasku, aby podzielić się ryżem, dla jednych to poświęcenie, dla innych dziwactwo.
Taki dziwny ten świat 🙂
Wydaje mi się, że to postrzeganie jako dziwactwo to już problem tych, którzy umieją wyłącznie oceniać to, co ich otacza mierząc swoją własną miarą, ale to już chyba problem ludzi, którzy tak robią, nie nasz 😉
Przepiękne są te świątynie! Pełne przepychu, ale też elegancji i mistycyzmu. A ta ulubiona do składania przysięg małżeńskich – wcale się nie dziwię, że to ich ulubione miejsce, wygląda pięknie.
Przypomniał mi się rytuał zbierania żywności przez mnichów wlasnie w Mandalaj, pamietam, że zrobiło to na nas ogromne wrażenie i początkowo nie wiedzieliśmy co się dzieje. Ale moglibyśmy to obserwować godzinami. Następnym razem koniecznie w Laosie!
Alez tam jest pięknie! Nie mogę się napatrzec na Wasze zdjęcia!
Laos zapisz sobie na liście do odwiedzenia.
Będziecie zachwyceni 🙂
Luang Prabang nas zachwycił swoim położeniem, klimatem, świątyniami, targiem.
Piękne miasteczko i nie dziwimy się, że zostało zapisane na liści UNESCO.Szkoda z niego wyjeżdżać.
Pozdrawiamy serdecznie! 🙂
Mamy zapisane i na pewno odwiedzimy. Już kiedyś mielismy tam jechać, przy okazji podróży do Tajlandii, Kambodży i Wietnamu, ale ostatecznie zabrakło nam czasu. Ale marzy nam się Laos bardzo, więc następnym razem musimy koniecznie tam zawitać i wpisuje Luang Prabang na listę! 🙂
Życie mnichów buddyjskich jest dla mnie fascynujące i intrygujące. Ciągłe doskonalenie ducha i ciała, służba , pokora… A Wasze zdjęcia i opisy tak sugestywne i malownicze, że chce mi się wejść w ekran i być tam tu i teraz.
Zawsze mega mnie kręciła historia buddyzmu i mnisi. Chętnie też wpadnę w związku z tym na wpis o nich. To jest mega interesujące zjawisko. Kiedyś miałam okazję rozmawiać z dziewczyną, której znajoma należy do bliskich mnicha. I to było mega ekscytujące dla mnie. ALE! Powiedziała wtedy jedną rzecz, która bardzo zapadła mi w pamięć i w sumie jestem ciekawa jak Wy się na to zapatrujecie (tak, otwieram pole do dyskusji), że u nas w Polsce takie zjawisko by się nie sprawdziło, nawet pomimo tego, Żr istnieją klasztory o podobnej działalności i tak samo żyjące z pracy rąk ludzkich, No i… Czytaj więcej »
Wydaje mi się, że w tych wszystkich swoich dylematachna temat życia mnichów na dalekim wschodzie zapomniałaś o najważniejszym aspekcie. O powszechności. Przypominam, że w krajach w których dominującą religią jest buddyzm terawathe oczekuje się, że każdy męski członek społeczności będzie w swoim życiu mnichem przynajmniej dwukrotnie. Pierwszym razem 3 miesiące jeszcze jako młody chłopak. Drugim razem rok, juz jako młody, ale dorosły mężczyzna. Jeśli znalibyśmy statystyki demograficzne społeczeństw tamtych krajów, moglibyśmy w przybliżeniu obliczyć ilu jest czynnych mnichów w danym momencie. Oczywiściespołeczeństwa ulegają ześwieczczeniu, więc faktycznie nie każdy staje się mnichem. Najbardziej widoczne jest to w Wietnamie, następnie w Tajlandii.… Czytaj więcej »
Powszechność to jedno, a dylemat to drugie. Rzeczywiście jest to ważne, natomiast mnie bardziej chodziło o sam rodzaj ,,przyzwolenia’’ społecznego. Ciągle mam gdzieś z tylu głowy Waszą wystawę, gdzie społeczność z wystawy mogła się podziwiać. I w zasadzie od tamtego czasu zaczynam się zastanawiać jak ja odebrałabym swoje życie, gdybym na taką wystawę poszła. Stąd właśnie to moje myślenie. Nie chciałam Was zdenerwować, a właśnie zapytać jak Wy zapatrujecie się na całą sprawę. ☺️ Bardzo po prostu chcę zrozumieć ten koncept duchowy i niejako pojąć w jaki sposób ,,czuje się spoleczność’’ chociaż jest to niemożliwe. A jak już pisałam, zawsze… Czytaj więcej »
To przyzwolenie zawiera się właśnie w powszechności. Chodzi o to, że w zasadzie każda rodzina ma jakieś bezpośrednie doświadczenie z mnichami i rzecz jasna tak się dzieje od pokoleń. Każda z rodzin widzi, że czas spędzony w klasztorze zrównuje mnichów, tworząc bardziej egalitarne społeczeństwo. Pozwala również nawiązać przyjaźnie często wychodzące daleko poza lokalną społeczność. W końcu sporej grupie pozwala zdobyć całkiem niezłą edukację. W warunkach tamtych społeczeństw zyski zdecydowanie przeważają nad jakąkolwiek stroną negatywną. Jest to traktowane trochę jak szkołą z internatem.
Karolina z Zapowiedz
3 lat temu
Zapomniałam jeszcze dodać, że jak zwykle wysoki poziom zdjęć. Widać mega wprawne oko, gratuluję osobie trzymającej aparat i uwieczniające chwilę. 🙂
Sporo tam mieliście do zobaczenia, świątynie, piękno przyrody, krajobrazy i ludzie. Mnisi faktycznie są tam wszędzie a ich rola jak widać jest nieodzowna. To ciekawe widzieć takie podejście do życia, poświęcenie i życie z dała od posiadania jakichkolwiek dóbr materialnych, to niezwykle w dzisiejszym świecie tak często nastawionym na ‚mieć’ zamiast być. Przepiękne zdjęcia, jak zawsze pokażecie nowe miejsce z każdej strony.
Luang Prabang jest uroczym miasteczkiem z fajnym klimatem i bardzo nam się podoba.
Przyroda w Laosie jest fantastyczna i można się nią nacieszyć.
Mnisi są częścią życia, warto tam pojechać z naszego bardzo konsumpcyjnego świata i zobaczyć zupełnie inny.
Dziękujemy Violu i pozdrawiamy! 🙂
Patrząc na fotografie, człowiek ma wrażenie, że tam czas stanął jakby stanął w miejscu. Człowiek nie kłóci się z przyrodą, a miejsce emanuje ciszą i spokojem, powolnym życiem. Aż się chce uciec w takie miejsce
Wspaniale opisujecie swoje podróżnicze doświadczenia,a piękne zdjęcia są idealnym dopełnieniem całości. Nie planujecie może wydać książki – przewodnika po odległych zakątkach?
Cudne zdjęcia. Ja dużo czytałam na te tematy i w sumie trochę wiem, le zobaczyć to tak na żywo musi być szczególnie cudne. To bardzo inne od naszej religijności. Z pewnością fascynujące.
Miliony pięknych zdjęć, kochacie świat i podróże. Ja bym nie zapamiętała całej tej historii, którą tak jasno opisaliście. W przyszłości łapię się z Wami jako ogonek na wyprawę <3
Będę nudna ale Irenko powinnaś książkę napisać o tych Waszych podróżach. Kurcze ile Wy macie materiału do tego… Szkoda żeby takie informacje leżały w szufladzie i się kurzyły 🙂 teraz jesz na to dużo czasu 🙂
Cudowna relacja 🙂
Luang Prabang to dla nas najpiękniejsze i najbardziej klimatyczne miasteczko Azji Południowo-Wschodniej.
Bardzo dobrze się tam czuliśmy.
Pozdrowienia 🙂
Wędrówki po kuchni
2 lat temu
Zawsze bardzo fascynowało mnie życie mnichów. Samo miejsce jest fantastyczne i wcale nie ma się co dziwić, że trafiło na listę UNESCO. Murale są genialne, aczkolwiek trochę przerażające. Piękna podróż, która z pewnością zapada głęboko w sercu
Miejsce niesamowite, magiczne wręcz. Laosu nie odwiedziłam nigdy i mam nadzieję, ze uda mi się jeszcze to zmienić. Mnisi w Mongolii noszą buraczkowe szaty, tak jak Dalaj Lama, gdyż tam dominuje buddyzm tybetański. 🙂 Ale tylu mnichów w jednym miejscu nie widziałam.
Świątynie zawsze mnie przyciągają i nie ważne jest to jakiego wyznania ludzi skupiają. Piękne zdjęcia i wiele informacji 🙂 To wspaniałe, że mogliście tam być i podzielić się ze mną tym, co widzieliście 🙂
Kocham Azje i dzięki wam mogę docierać do miejsc których sama nie zobaczyłam. Laos do tej pory nie był celem naszych podróży ale gdy oglądam te zdjęcia i czytam wasza relacje to już dziś bym się spakowała i tam poleciała.
Dla nas Laos jest zdecydowanie jednym z najciekawszych krajów, bardzo biedny, ale z cudownymi krajobrazami, pysznym jedzeniem i serdecznymi ludźmi.
Też kochamy Azję i tęsknimy.
Pozdrowienia 🙂
W okolicach Luang Prabang najfajniejszy dla mnie jest chyba północny brzeg Mekongu, gdzie nie dociera zbyt wielu turystów. Można wypożyczyć rower i powytrząsać się trochę po drogach gruntowych, z tym że dobrze mieć jakąś kondycję, bo niektóre podjazdy są mordercze. Samo Luang Prabang też jest rewelacyjne, choć obawiam się, czy nie ulegnie to zmianie, gdy Chińczycy skończą budować tam szybką kolej.
Luang Prabang bardzo lubimy, dla nas to najładniejsze miasteczko w Azji Południowo – Wschodniej.
Dobrze się tam czujemy, ma swój klimat. Okolice też są ciekawe, w czasie drugiej podróży mieliśmy skuterek i jeździliśmy po zapomnianych wioskach.
Dziękujemy za komentarz i pozdrawiamy 🙂
Bernadeta
2 lat temu
Podróż marzenie. Piekne miejsca, Azja jest magiczna.
Witam na naszym blogu podróżniczym. Byliśmy z Markiem małżeństwem kochającym podróże, fotografię, przygodę i ludzi. Od kilkunastu lat pokazywaliśmy Wam wspólnie różne zakątki świata. Marka już nie ma. Był wspaniałym Człowiekiem, Przyjacielem i Mężem. Nie zapomnijcie o nim. Ja zapraszam Was do czytania i oglądania relacji. Wszystkie zdjęcia są naszą własnością. Nasz blog nie jest przewodnikiem, a wspomnieniami z podróży.
Irena
Przepiękne miejsce. Naprawdę zazdroszczę Wam podróży!
Będąc w Azji, nie sposób ominąć Laosu.
Cudowne krajobrazy i wspaniali ludzie.
Pozdrawiamy! 🙂
Widać, że doskonale potraficie dostrzec coś szczególnego w każdym człowieku, uchwycić to na zdjęciu.
Dziękujemy 🙂
Bardzo ciekawe miejsce, szczególnie związane z religią. Pięknie się z Wami zwiedza i obserwuje ludzi. Pamiętam wpis o mniszkach i mnichach. Rzeczywiście warto do niego wrócić, żeby lepiej zrozumieć. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrowienia 🙂
Dziękujemy bardzo Małgosiu,że zajrzałaś do nas.
Pozdrawiamy serdecznie! 🙂
Mistyczne fotografie i piękna przygoda
Dziękujemy bardzo i pozdrawiamy! 🙂
Czasami ma wielką chęć oderwać się od pospiesznego trybu życia w mieści i zaszyć się gdzieś w okolicach buddyjskich świątyń, jest w nich jakaś siła, która mnie przyciąga.
Dziękujemy za komentarz!
Widać, że za Wami wiele wspaniałych, egzotycznych podróży. Super!
Owszem, troszkę ich było.
Pozdrawiamy! 🙂
Uwielbiam z Wami podróżować i poznawać świat. A pokazujecie fantastyczne zakątki tego świata.
Dzięki Gosia, pozdrawiamy! 🙂
Tak mi przyszło do głowy, że w naszym społeczeństwie, gdzie sporej części ludzi się wydaje, że jedzenie zawsze było, jest i będzie, chyba większą ofiarą by było wstać o brzasku, żeby oddać żywność mnichom, niż sam fakt, że dzielimy się jedzeniem 😉
Taka prawda, dla wielu jedzenie jest, będzie i innej prawdy nie znają.
Jest wielu, którzy głodują,dzielenie się z nimi, jest niesamowite.
Wstawać o brzasku, aby podzielić się ryżem, dla jednych to poświęcenie, dla innych dziwactwo.
Taki dziwny ten świat 🙂
Wydaje mi się, że to postrzeganie jako dziwactwo to już problem tych, którzy umieją wyłącznie oceniać to, co ich otacza mierząc swoją własną miarą, ale to już chyba problem ludzi, którzy tak robią, nie nasz 😉
uwielbiam oglądać Wasze reportaże, potraficie uchwycić takie niesamowite momenty, super!
Dziękujemy bardzo! 🙂
Patrzę na te zdjęcia i zżera mnie zazdrość! Odwiedziliście wyjątkowo piękny i absolutnie niezwykły rejon świata!
Azja jest pięknym i niezwykłym kierunkiem podróży.
Bardzo polecamy.
Pozdrowienia! 🙂
Przepiękne są te świątynie! Pełne przepychu, ale też elegancji i mistycyzmu. A ta ulubiona do składania przysięg małżeńskich – wcale się nie dziwię, że to ich ulubione miejsce, wygląda pięknie.
Przypomniał mi się rytuał zbierania żywności przez mnichów wlasnie w Mandalaj, pamietam, że zrobiło to na nas ogromne wrażenie i początkowo nie wiedzieliśmy co się dzieje. Ale moglibyśmy to obserwować godzinami. Następnym razem koniecznie w Laosie!
Alez tam jest pięknie! Nie mogę się napatrzec na Wasze zdjęcia!
Laos zapisz sobie na liście do odwiedzenia.
Będziecie zachwyceni 🙂
Luang Prabang nas zachwycił swoim położeniem, klimatem, świątyniami, targiem.
Piękne miasteczko i nie dziwimy się, że zostało zapisane na liści UNESCO.Szkoda z niego wyjeżdżać.
Pozdrawiamy serdecznie! 🙂
Mamy zapisane i na pewno odwiedzimy. Już kiedyś mielismy tam jechać, przy okazji podróży do Tajlandii, Kambodży i Wietnamu, ale ostatecznie zabrakło nam czasu. Ale marzy nam się Laos bardzo, więc następnym razem musimy koniecznie tam zawitać i wpisuje Luang Prabang na listę! 🙂
Ta Wasza lista to jest chyba baaardzo długa 🙂
Laos i Luang Prabang jest niezwykły, więc wpiszcie go zaraz po Iranie.
Pozdrowienia! 🙂
Bardzo ciekawie o tym opowiadasz. Zdjęcia są świetnym uzupełnieniem rekstu, dzieki za Internetową podróż „palcem po mapie”
Dzięki i pozdrowienia! 🙂
Pięknie tam jest, ładna kolorystyka. Ciekawie że można rowerem jeździć po terenie śwityni.
To jest kompleks z ogrodami i można.Nie wjeżdża się do środka.
To nie kościół.
Pozdrawiam!
Jak zawsze piękna relacja zdjęciowa.
Wasze zdjęcia odprężają! 🙂
Dzięki za pokazanie życia mnichów. Tradycyjnie zdjęcia zachwycają!
Dziękujemy bardzo i pozdrawiamy 🙂
wooooow jestem pod tak wielkim wrazeniem, że wow! ale rewelacja świetna relacja i te zdjęcia… omg
Dziękujemy bardzo i miło, że się podobało.
Pozdrowienia! 🙂
Ciekawy artykuł i wspaniale zdjęcia, jak zawsze. Az człowiek nabiera ochoty do spakowania walizki i wyruszenia do tego miejsca! 🙂
Może już niedługo będziemy mogli spakować walizy i wyruszyć w świat.
Dziękujemy bardzo i pozdrawiamy! 🙂
Coś przecudownego! Podróż marzeń – pozytywnie zazdroszczę 🙂
Dzięki Gosiu!
Pozdrawiamy 🙂
Jaki w Was jest głód życia i świata! Piękna podróż 🙂
Dziękujemy Joanno i pozdrawiamy 🙂
Życie mnichów buddyjskich jest dla mnie fascynujące i intrygujące. Ciągłe doskonalenie ducha i ciała, służba , pokora… A Wasze zdjęcia i opisy tak sugestywne i malownicze, że chce mi się wejść w ekran i być tam tu i teraz.
Dziękujemy Aniu i pozdrawiamy! 🙂
Zawsze mega mnie kręciła historia buddyzmu i mnisi. Chętnie też wpadnę w związku z tym na wpis o nich. To jest mega interesujące zjawisko. Kiedyś miałam okazję rozmawiać z dziewczyną, której znajoma należy do bliskich mnicha. I to było mega ekscytujące dla mnie. ALE! Powiedziała wtedy jedną rzecz, która bardzo zapadła mi w pamięć i w sumie jestem ciekawa jak Wy się na to zapatrujecie (tak, otwieram pole do dyskusji), że u nas w Polsce takie zjawisko by się nie sprawdziło, nawet pomimo tego, Żr istnieją klasztory o podobnej działalności i tak samo żyjące z pracy rąk ludzkich, No i… Czytaj więcej »
Wydaje mi się, że w tych wszystkich swoich dylematachna temat życia mnichów na dalekim wschodzie zapomniałaś o najważniejszym aspekcie. O powszechności. Przypominam, że w krajach w których dominującą religią jest buddyzm terawathe oczekuje się, że każdy męski członek społeczności będzie w swoim życiu mnichem przynajmniej dwukrotnie. Pierwszym razem 3 miesiące jeszcze jako młody chłopak. Drugim razem rok, juz jako młody, ale dorosły mężczyzna. Jeśli znalibyśmy statystyki demograficzne społeczeństw tamtych krajów, moglibyśmy w przybliżeniu obliczyć ilu jest czynnych mnichów w danym momencie. Oczywiściespołeczeństwa ulegają ześwieczczeniu, więc faktycznie nie każdy staje się mnichem. Najbardziej widoczne jest to w Wietnamie, następnie w Tajlandii.… Czytaj więcej »
Powszechność to jedno, a dylemat to drugie. Rzeczywiście jest to ważne, natomiast mnie bardziej chodziło o sam rodzaj ,,przyzwolenia’’ społecznego. Ciągle mam gdzieś z tylu głowy Waszą wystawę, gdzie społeczność z wystawy mogła się podziwiać. I w zasadzie od tamtego czasu zaczynam się zastanawiać jak ja odebrałabym swoje życie, gdybym na taką wystawę poszła. Stąd właśnie to moje myślenie. Nie chciałam Was zdenerwować, a właśnie zapytać jak Wy zapatrujecie się na całą sprawę. ☺️ Bardzo po prostu chcę zrozumieć ten koncept duchowy i niejako pojąć w jaki sposób ,,czuje się spoleczność’’ chociaż jest to niemożliwe. A jak już pisałam, zawsze… Czytaj więcej »
To przyzwolenie zawiera się właśnie w powszechności. Chodzi o to, że w zasadzie każda rodzina ma jakieś bezpośrednie doświadczenie z mnichami i rzecz jasna tak się dzieje od pokoleń. Każda z rodzin widzi, że czas spędzony w klasztorze zrównuje mnichów, tworząc bardziej egalitarne społeczeństwo. Pozwala również nawiązać przyjaźnie często wychodzące daleko poza lokalną społeczność. W końcu sporej grupie pozwala zdobyć całkiem niezłą edukację. W warunkach tamtych społeczeństw zyski zdecydowanie przeważają nad jakąkolwiek stroną negatywną. Jest to traktowane trochę jak szkołą z internatem.
Zapomniałam jeszcze dodać, że jak zwykle wysoki poziom zdjęć. Widać mega wprawne oko, gratuluję osobie trzymającej aparat i uwieczniające chwilę. 🙂
Dziękujemy bardzo!!!
Pozdrowienia 🙂
Sporo tam mieliście do zobaczenia, świątynie, piękno przyrody, krajobrazy i ludzie. Mnisi faktycznie są tam wszędzie a ich rola jak widać jest nieodzowna. To ciekawe widzieć takie podejście do życia, poświęcenie i życie z dała od posiadania jakichkolwiek dóbr materialnych, to niezwykle w dzisiejszym świecie tak często nastawionym na ‚mieć’ zamiast być. Przepiękne zdjęcia, jak zawsze pokażecie nowe miejsce z każdej strony.
Luang Prabang jest uroczym miasteczkiem z fajnym klimatem i bardzo nam się podoba.
Przyroda w Laosie jest fantastyczna i można się nią nacieszyć.
Mnisi są częścią życia, warto tam pojechać z naszego bardzo konsumpcyjnego świata i zobaczyć zupełnie inny.
Dziękujemy Violu i pozdrawiamy! 🙂
Jak zwykle przenosicie czytelnika w piękny, nieznany świat. Pozdrawiam o życzę wspaniałych przygód!:)
Dziękujemy bardzo i pozdrawiamy! 🙂
Patrząc na fotografie, człowiek ma wrażenie, że tam czas stanął jakby stanął w miejscu. Człowiek nie kłóci się z przyrodą, a miejsce emanuje ciszą i spokojem, powolnym życiem. Aż się chce uciec w takie miejsce
Ci, którzy byli chociaż raz w Azji, zakochują się w niej i wracają.
Tam jest coś,czego nie ma w Europie.
Pozdrowienia! 🙂
Dzięki Wam poznaję zawsze nowy kawałek innego świata. Dziękuję Wam za to
Niedługo kończymy Laos i zaczynamy wpisy z podróży po Tajlandii.
Poznasz więc nowe miejsca.
Dziękujemy Kasiu za wizytę i pozdrawiamy! 🙂
Przepiękne są te mozaiki w świątyniach, z jakim pietyzmem wykonane, dzieła sztuki. 🙂
Gdy się je ogląda, wzbudzają zachwyt.
Twórcy musieli się natrudzić.
Pozdrowienia 🙂
Wspaniale opisujecie swoje podróżnicze doświadczenia,a piękne zdjęcia są idealnym dopełnieniem całości. Nie planujecie może wydać książki – przewodnika po odległych zakątkach?
Wydanie przewodnika nie jest prostą sprawą.
Dziękujemy bardzo i pozdrawiamy 🙂
Niesamowite są te zdjęcia z poranka. Jak zwykle uchwyciliście magię chwili. Miejsce oszałamiające.
Dziękujemy bardzo i pozdrawiamy 🙂
Pięknie tam i kolorowo, wszystko robi naprawdę ogromne wrażenie. Jak czytamy Wasze opisy to czujemy się jakbyśmy tam byli 🙂
Miło nam. Pozdrawiamy 🙂
Jak dobrze że nie musimy prać w Mekongu, automatyczna pralka tak zwyczajna patrząc na zdjęcia mnichów staje sie luksusem.
To bardzo biedny kraj, wszystko co mamy to dla nich luksus.
Pozdrowienia 🙂
Dla takich widoków o poranku warto wcześnie wstawać. 🙂
Kto rano wstaje, ten ma takie widoki.
Pozdrowienia 🙂
Cudne zdjęcia. Ja dużo czytałam na te tematy i w sumie trochę wiem, le zobaczyć to tak na żywo musi być szczególnie cudne. To bardzo inne od naszej religijności. Z pewnością fascynujące.
Konfrontacja na żywo z tym, o czym się czytało, jest niezwykłym przeżyciem.
Warto zobaczyć to na własne oczy.
Pozdrowienia 🙂
Miliony pięknych zdjęć, kochacie świat i podróże. Ja bym nie zapamiętała całej tej historii, którą tak jasno opisaliście. W przyszłości łapię się z Wami jako ogonek na wyprawę <3
Dziękujemy i pozdrawiamy 🙂
Trzymaj figurę, żeby z ogonka nie zrobił się ciężki ogon 😉
Będę nudna ale Irenko powinnaś książkę napisać o tych Waszych podróżach. Kurcze ile Wy macie materiału do tego… Szkoda żeby takie informacje leżały w szufladzie i się kurzyły 🙂 teraz jesz na to dużo czasu 🙂
Cudowna relacja 🙂
Jest na to czas, ale oboje jesteśmy w innych krajach, oboje pracujemy.
Mamy tak wiele zaległego materiału, na lata.
Dziękujemy i pozdrawiamy 🙂
Bardzo Ci dziękuję za tę wspaniałą podróż. Cudowne miejsce, klimatyczne, egzotyczne pełne spokoju i piękna.
Dziękujemy i pozdrawiamy 🙂
Motocykl, wiatr we włosach i słonie…Niezwykłe atrakcje i podróż. A zdjęcia urzekają.
Podróż na motocyklu miała swoje uroki.
Dziękujemy i pozdrawiamy 🙂
Urzekło mnie to pierwsze zdjęcie 😍Niesamowita wycieczka 🙂
Dziękujemy i pozdrawiamy 🙂
Miejsce, które zdecydowanie zasługuje na wpis UNESCO, warto takie chronić za wszelką cenę!
Luang Prabang to dla nas najpiękniejsze i najbardziej klimatyczne miasteczko Azji Południowo-Wschodniej.
Bardzo dobrze się tam czuliśmy.
Pozdrowienia 🙂
Zawsze bardzo fascynowało mnie życie mnichów. Samo miejsce jest fantastyczne i wcale nie ma się co dziwić, że trafiło na listę UNESCO. Murale są genialne, aczkolwiek trochę przerażające. Piękna podróż, która z pewnością zapada głęboko w sercu
Podróż zapamiętamy na zawsze.
Luang Prabang, jego zabytki i mnichów też.
Pozdrawiamy 🙂
Miejsce niesamowite, magiczne wręcz. Laosu nie odwiedziłam nigdy i mam nadzieję, ze uda mi się jeszcze to zmienić. Mnisi w Mongolii noszą buraczkowe szaty, tak jak Dalaj Lama, gdyż tam dominuje buddyzm tybetański. 🙂 Ale tylu mnichów w jednym miejscu nie widziałam.
Życzymy odwiedzenia Laosu.
Uda się. Niezwykły kraj.
Też masz super wspomnienia z Mongolii.
Pozdrawiamy 🙂
Świątynie zawsze mnie przyciągają i nie ważne jest to jakiego wyznania ludzi skupiają. Piękne zdjęcia i wiele informacji 🙂 To wspaniałe, że mogliście tam być i podzielić się ze mną tym, co widzieliście 🙂
Dziękujemy i pozdrawiamy 🙂
Kocham Azje i dzięki wam mogę docierać do miejsc których sama nie zobaczyłam. Laos do tej pory nie był celem naszych podróży ale gdy oglądam te zdjęcia i czytam wasza relacje to już dziś bym się spakowała i tam poleciała.
Dla nas Laos jest zdecydowanie jednym z najciekawszych krajów, bardzo biedny, ale z cudownymi krajobrazami, pysznym jedzeniem i serdecznymi ludźmi.
Też kochamy Azję i tęsknimy.
Pozdrowienia 🙂
Bardzo ciekawe te ich tradycje. Bardzo fajnie się czyta te Wasze opowieści 🙂
Dziękujemy bardzo i pozdrawiamy 🙂
Dzięki Twoim zdjęciom czułem się jakbym tam był 😁
Dziękujemy i pozdrawiamy 🙂
Po raz kolejny mogłam przenieść się w cudowną podróż, na razie choć wirtualnie, dziękuję.
Dziękujemy i pozdrawiamy 🙂
W okolicach Luang Prabang najfajniejszy dla mnie jest chyba północny brzeg Mekongu, gdzie nie dociera zbyt wielu turystów. Można wypożyczyć rower i powytrząsać się trochę po drogach gruntowych, z tym że dobrze mieć jakąś kondycję, bo niektóre podjazdy są mordercze. Samo Luang Prabang też jest rewelacyjne, choć obawiam się, czy nie ulegnie to zmianie, gdy Chińczycy skończą budować tam szybką kolej.
Luang Prabang bardzo lubimy, dla nas to najładniejsze miasteczko w Azji Południowo – Wschodniej.
Dobrze się tam czujemy, ma swój klimat. Okolice też są ciekawe, w czasie drugiej podróży mieliśmy skuterek i jeździliśmy po zapomnianych wioskach.
Dziękujemy za komentarz i pozdrawiamy 🙂
Podróż marzenie. Piekne miejsca, Azja jest magiczna.
Zgadzamy się i pozdrawiamy 🙂