Następnego dnia wyjeżdżamy na południe w kierunku Wilpena Pound. Droga wiedzie przez równinę pomiędzy Jeziorem Frome, a Górami Flindersa. Pamiętajcie, żeby poprzez recepcję stacji turystycznej dowiedzieć się, czy droga jest przejezdna i otwarta. My mamy błękitne niebo, ani śladu deszczu w nocy w promieniu setek kilometrów, no i temperatura poniżej 40 st C, a więc da się wytrzymać. W lodówce spory zapas zimnego piwa. Jest też zalecany przez rangerów duży kanister z wodą, chociaż nie wiadomo po co, bo zajmuje cenną przestrzeń, którą mogłoby wypełnić więcej piwa.
Ruszamy! Pierwsze 40 km jedziemy tą samą drogą, którą dwa dni temu przybyliśmy – poprzez góry i wąwozy. Zaraz za rozstajem teren się wypłaszcza, a góry oddalają. Jedziemy bardzo rozległą równiną. Niedaleko nas , po lewej (wschodniej) stronie jest Jezioro Frome, ale jest tak płasko, że niczego nie widzimy, chociaż jezioro mimo że jedno z mniejszych z Wielkich Jezior Słonych w Południowej Australii z łatwością pomieściłoby na swojej powierzchni ( 2.1 tys km kwadratowych) wszystkie polskie jeziora i stawy. Po 100 kilometrach ponownie pojawiają się góry po obu stronach drogi. Jednocześnie oddalamy się od do końca niewidocznego jeziora. Jeszcze kilkadziesiąt kilometrów i drogowskaz wskazuje boczny szlak do Chambers Gorge.
Pierwsze kilometry to powrót tą samą drogą, którą dotarliśmy do Arkaroola.
Tym razem jedziemy rankiem i nieco więcej widzimy, niż wtedy, gdy przyjechaliśmy do Gammons.
W wielu miejscach rozsiały się agawy.
Po niecałych 40 kilometrach teren „wypłaszcza” się. Po prawej, wschodniej stronie przez następne ponad 200km widzimy przybliżające się i oddalające Góry Flindersa, natomiast po stronie wschodniej gdzieś tam jest Jezioro Frome, ale go nie widzimy.
Za parę kilometrów w lewo odbijają koleiny prowadzące do jeziora, ale nie zdecydujemy się nimi pojechać, gdyż nie mamy pewności, czy nie wpadniemy w słone bagna po drodze.
W zasadzie wszystkie zwierzęta, które kiedyś zostały przywiezione do Australii różnymi drogami wyrwały się spod ludzkiej kurateli i nie mając naturalnych wrogów bardzo się w tym kraju rozmnożyły…osły też 🙂
Ze wszystkich zwierząt daniele i osły okazują się najbardziej płochliwe.
Po blisko 250 km decydujemy się skręcić do jedynej na trasie miejscowości…składającego się z kilku domów Blinman.
W zasadzie z tym, że Blinman jest na trasie, to troszkę przesadziliśmy. Musimy odbić blisko 70 km kamienistą drogą przez góry .
Mamy jednak ochotę na obiad w lokalnym pubie, więc decydujemy się na dodanie tych 140 km (2×70) do naszej trasy.
Kozy też się nieźle tutaj rozmnożyły
… i to kozy w wielu rasach 🙂
Uwielbiamy te „mądrości” z pabów. Najczęściej okraszone są rubasznym humorem, ale tutaj silą się na zadumaną elegancję 🙂
Nie chcemy wracać do naszej trasy dokładnie tą samą drogą, która przyjechaliśmy i decydujemy się na inną, dokładając jeszcze do tych stu cztredziestu 30 km.
W nagrodę dostajemy „okruchy” zieleni
Prócz zieleni dostaliśmy też cudne, fioletowe łąki i jedyne na całej trasie 20 km asfaltowej drogi 🙂
Trudno o bardziej australijski widok, od wiatraka czerpiącego wodę ze studni artezyjskiej
Skręcamy, a po 300 metrach widzimy charakterystyczny pomnik wskazujący na to, że dalej znajduje się miejsce istotne dla dziedzictwa aborygeńskiego. Do Chambers Gorge od głównego szlaku jest tylko 14 km , lecz przejazd może być trudny, a czasem wręcz bardzo trudny i zwykle zajmuje w zależności od warunków od 40 min, do paru godzin. My zastaliśmy warunki średnio trudne i dojechaliśmy po ok 90 minutach, jadąc głównie bardzo kamienistym dnem niemal suchej ( nie licząc kilku bilabongów) rzeki. Dojechać można do miejsca, gdzie rzeka tworzy skalne baseny, w których można się wykąpać, a przy wyższym stanie wody również popływać. Całkowicie skalne w tym miejscu bilabongi osiągają czasem 100-200 metrów długości i parę metrów głębokości. Woda jak wszędzie w tych okolicach jest krystaliczna. To świetne miejsce na biwak. W Australii można biwakować praktycznie wszędzie, poza miejscami z widocznymi zakazami. Tych ostatnich w outbacku nie widzieliśmy nigdzie.
Emu są w outbacku obecne niemal wszędzie.
W Australii zdziczałe konie nazywane są brumbies. Napiszemy o nich więcej w następnej części naszego reportażu.
Ta widoczna z daleka charakterystyczna skała wyznacza cel dzisiejszego odcinka. Musimy jeszcze przejechać jakieś 14 – 15 km…ale to zdecydowanie najtrudniejsze kilometry.
Pierwsze 3 – 4 km droga jest stosunkowo łatwa, chociaż bardzo wiele w niej rozległych kałuż, błota i dziur.
Nietrudna początkowo droga po pewnym czasie wchodzi w koryto okresowej rzeki. Czasem skały nie pozwalają na przejazd i wtedy trzeba wyjechać w bardzo często głębokie bagno, które po paru suchych dniach maskuje zewnętrzna warstewka podobna do cienkiej „tafli lodu”.
Sturt Desert Pea, czyli „groszek z Pustyni Sturta” to roślina będąca emblematem Południowej Australii. Prócz nazwy nie ma z groszkiem nic wspólnego. Można ją spotkać wiosną w strefach bardzo suchych, przypustynnych i na samych pustyniach.
Ten na pozór prosty do przejechania odcinek jest bardzo grząski i musi być przejechany ze stosunkowo dużą prędkością. Jeśli tej prędkości zabraknie auto zapadnie się w tym żwirze i osiądzie na osiach.
Nieco dalej w ciągle grząskim korycie pojawiają się większe odłamki skalne.
Blisko już celu droga robi się najtrudniejsza. Tutaj koniecznie każdy fragment trzeba najpierw przejść, dokładnie planując trasę przejazdu.
Już blisko mety.
Jesteśmy na miejscu.
Zanim „rozbijemy” obóz odwiedzimy jeszcze aborygeńskie sacrum. Najpierw idziemy wzdłuż długiego bilabongu, a chwilę później po skałach.
Stąd do miejsca z aborygenskimi „malunkami” jest jeszcze 45 minut marszu po kamiennych głazach i dnie rzeki. Na mecie naszym oczom ukazuje się coś, co przypomina nieskładne graffiti na ścianach przewężającego się w tym miejscu wąwozu. Czytaliśmy w necie zachwycone wypowiedzi tych, którzy miejsce oglądali przed nami, których zupełnie nie rozumiemy. Zachwycające jest natomiast miejsce na biwak. W zasadzie możecie być niemal pewni,że bedziecie tu sami, poza tysiącami papug gallah i białymi kakadu. Oczywiście jak w całym rejonie uważać trzeba na węże.
Po 45 minutach dochodzimy do malowideł. Nie wywierają jednak one na nas wielkiego wrażenia. Nigdzie nie możemy znaleźć jak stare są te rysunki.
W drodze powrotnej obserwują nas papugi kakadu…
…których jest tu bez liku.
Na tym zdjęciu i poniższych nasz mały, „prywatny” raj. Kilka basenów z piękną, krystaliczną wodą o temperaturze 28 st. C.
Wkrótce kolejna część naszej wyprawy do Flinders Ranges.
Witam Was na blogu.Byliśmy małżeństwem i podróżowaliśmy razem od kilkunastu lat. Dzieliliśmy się z Wami tym, co zobaczyliśmy. Kochaliśmy przygodę, przyrodę i ludzi. Marka już nie ma.
Wszystkie zdjęcia są wyłącznie naszą własnością. Blog nie jest przewodnikiem, a wspomnieniami z podróży.
Pozdrawiam serdecznie :-)Irena
Okoliczności przyrody trudne,ale piękne i do pokonania.
Malunki naskalne też nam nie przypadły do gustu.
Pozdrowienia-)
Gabriela
3 lat temu
Kolejna swietna relacja. Cudowne te pustkowia, cisza aż dudni. Wasz samochód – hotel to przygoda w rozmiarze XXL. Piękne miejsca, piekne zdjęcia. Krystaliczne, do tego wspaniałe kolory jak zawsze ( czerwony groszek totalne zaskoczenie), pozdrawiam
Takie pustkowia uwielbiamy.
Samochód z namiotem na dachu sprawdzał się wszędzie, genialny.
Ten groszek trochę przypomina kosmitów, niż groch, jaki znamy.
Dziękujemy bardzo za komentarz i pozdrawiamy
Zatęskniłam za Australią i już nie mogę doczekać się kiedy tam wrócę. Nigdy nie zapomnę momentu, gdy siedząc na ławce zobaczyłam kakadu na drzewie (o której zawsze marzyłam jako dziecko, mogłabym nauczyć ją mówić;). Kraj ten zaskakuje na każdym kroku za sprawą swojej przyrody i natury. Z niecierpliwością czekam na kolejny wpis o brumbies:)
Australia to jeden wielki ogród zoologiczno-botaniczny.Kraj piękny i tak jak piszesz, zaskakujący.
Kto raz pokocha Australię, ten pozostaje jej wierny.
Kolejne wpisy będą.
Serdecznie pozdrawiamy-)
Jak nic jestem zazdrosny 😉 super zdjęcia. Ja siedziałbym pewnie godzinę nad groszkiem i niebieskimi kwiatami. Podejrzewam, że piękne widoki to jedno, ale męcząca podróż to drugie. A nie potrzebujecie salonu spa ze sobą? 😉 wezmę maski
Lubisz kwiaty?
Bo ja uwielbiam, mogę siedzieć godzinami,podziwiać i wąchać.To moja słabość.
Marek już się trochę przekonał do nich i nawet zna nazwy niekórych.
Spa??? Och,jak najbardziej potrzebujemy!! Wiesz,że spa w Australii to to samo,co w Polsce jakuzzi?
No to szykuj salonkę i zapraszamy z tymi maseczkami i spa-))))
Pojedziesz jako przyczepka 😉
Teresa
3 lat temu
Podróż niezwykła i piękna. W tak ciężkich warunkach, pewnie bym się nie odważyła na zwiedzanie, dlatego Was Irenko podziwiam i dziękuję za możliwość zobaczenia tego uroczego kontynentu fauny i flory. Groszek z Pustyni Sturta i papugi Kakadu piękne! Szczęśliwego podróżowania Wam życzę i samych miłych wrażeń!
Flinders Ranges to maleńka perełka Australii, a takich pięknych miejsc jest mnóstwo.
Bardzo namawiamy do odwiedzenia tego pięknego kontynentu.
Pozdrawiamy!
Specyficzna natura pełna rodzimych, ale jak widzę przywiezionych zwierząt, które czują się tam dobrze. Zyskały przestrzeń, ale czy nie są zagrożeniem dla tych, co były? Groszek jest piękny, agawy trochę jak świerki…
Owszem, zwierzęta mają w Australii ogromną przestrzeń.
Dla siebie nie są zagrożeniem,problem tkwi raczej w dostępie do wody i jedzenia.
Flora jest piękna i często unikalna.
Pozdrowienia!
Woow, zaskoczyliście mnie tym, że pierwsze musieliście przejść przez wodę aby sprawdzić jak przejechać samochodem. Cóż to za ekstremalna trasa 😀 Jednak ma w sobie tyle uroku, że aż chce się właśnie w taki sposób podróżować.
Weźcie nas kiedyś na chociaż jedną taką wyprawę 😉
To było po obfitych opadach deszczu, bo przeważnie jest tam sucho.
Trzeba było więc drogę sprawdzać, brodząc w wodzie.
Miejsce świetne i takie lubimy.
Zapraszamy Edytko-)
Pozdrowienia!
Gdy byłam dzieckiem marzyłam o posiadaniu jeepa, w którym z tylu miałabym małe studio video (wtedy cyfrówek jeszcze nie było) i jeżdżeniu po świecie robiąc zdjęcia i filmy. To mój ulubiony sposób spędzania czasu. Dużo jeżdzę, ale dzięki wam mogę zobaczyć wertepy Australii. Piękne robicie reportaże
Jaki to jest cudowny kraj. Kiedyś mój mąż dostał bardzo poważną propozycję pracy w Australii, pamiętam kiedy mu powiedzialam, że pragnę tam pojechać i zwiedzić zakamarki tego kraju, ale zamieszkać – niekoniecznie. Ciężko żyć z myślą, że na każdym kroku może cię tam coś zeżreć – jakież to było głupie xD
Australia to przepiękny kraj i szkoda,że tu nie zamieszkaliście.
Doskonałe warunki do pracy,życia i wypoczynku.No i przepiękne miejsca do zwiedzenia.
Niestety i dzisiaj pokutuje wśród wielu ludzi przeświadczenie,że wszystko Cię tu zje i udusi.
Węże i pająki są i żyją sobie z ludźmi w zgodzie.Jaszczurki nie chodzą stadami po drogach i nic na nas nie poluje.Trzeba uważać i tyle.
Coś cię może zeżreć wszędzie.
Pozdrowienia!-)))
Cudne miejsca, jak ja bym chciała tam siedzieć z Wami. Apropo przechodzenia trasy w celu sprawdzenia czy jest wystarczająco nie za głęboko, ostatnio widziałam jakiś filmik z takich ekstraemalnych wypraw 4×4, często mają ze sobą wielki kij, którym moga sprawdzić poziom wody w kałużach po drodze. Przepiękne krajobrazy i te kontrasty kolorów. Co to za rośliny kwitly na fioletowo na tych łączkach? Jak wnioskuję to raczej nie były wrzosy.
Trafiliśmy tam raz po obfitych opadach deszczu, dlatego Marek sprawdzał, czy się da przejechać.
Można chodzić i z kijem-)
Najczęściej jest tam sucho,woda dodaje wiele uroku i kąpać się można.
Krajobrazy są fantastyczne o każdej porze roku, jednak wiosną jest dużo kwiatów.
Te fiolety to nie wrzosy, część to chwasty, nazwy innych nie znamy.
Pozdrawiamy serdecznie!
Pięknie tam !!! A te łąki z kwiatami, ach przysiąść bym chciała i patrzeć 😉 Wyobrażam sobie te ptaki wokół, bo i nam udało się zaznać ich towarzystwa. Sprawdzanie drogi, zwłaszcza przy przeprawach przez wodę przypomniało mi podróż przez interior Islandii. Piękno i spokój na zdjęciach, zwłaszcza tych z lustrem wody. Cudo 🙂
Miejsce przecudowne i zawsze wracamy tu z radością i przyjemnością.
Chyba nic już nas tak nie cieszy, jak obcowanie z naturą.
Sprawdzanie drogi było fajną częścią tej niezwykłej podróży.
Widoki po obfitych opadach cudowne! 🙂
No i znowu się przez Wasz wpis i zdjęcia rozmarzyłam! Tyle wspaniałej natury, ta dzikość, autentyczność, pustki. Przestrzenie i odległości, które są ciężkie do wyobrażenia dla kogoś, kto nigdy nie był w Australii. Ot, dołożymy sobie 140km, żeby coś zjeść w pubie – niesamowite, a niespotykane w zasadzie w Europie! Cudowne, że wciąż są na świecie takie zakątki, gdzie dominuje przez tyle kilometrów natura, w czystej postaci. Emu, dzikie konie, osiołki, papugi! Bajka! I te fioletowe łąki i malunki Aborygenów, które znaleźliście. Mogłabym się pakować dzisiaj, już natychmiast i tam jechać! Ale obawiam się, że już nigdy bym nie wróciła… Czytaj więcej »
Dziękujemy za piękny komentarz!
Wiza turystyczna ważna jest tylko trzy miesiące, więc zostać się nie da.
Zawsze możecie się przeprowadzić-)
Natura w czystej postaci jest tutaj niewyobrażalna.Ogromne przestrzenie w których się można tylko zakochać.
W Australii jest przepięknie!!!
Serdecznie pozdrawiamy!!!-)))
Te malunki skalne przypomniały mi jedną z podróży do Bułgarii. Byliśmy w jakiejś jaskini, w której największą atrakcją były malunki (podobno bardzo stare) i uwierz mi, może i jestem bucem, bo nie doceniam pamiątki, ale przy tych naszych Wasze wymiatają! 😉 A co do piwa… Być może ten wpis czytały osoby, które mało podróżują (i zwykle z biurem podróży, noclegi po hotelach) i nie do końca rozumieją o co w tym chodzi. A w tym piwie i „wolnym” podróżowaniu jest jakiś mistyczny wątek. Pamiętam, jak w bułgarskich górach była z nami babeczka, która miała plan co rano wstawać o 5… Czytaj więcej »
Aniu, w pobliżu Bełogradczika jest jaskinia Magura ze śladami pobytu człowieka z okresu paleolitu, tam są rysunki naskalne, bardzo znane.
No bez jaj,że nasze wymiatają 😉
A co do tego piwa …jest tak dokładnie jak mówisz. Nie zrozumie tego nikt, kogo do hotelu wnoszą w lektyce , zakładają do posiłku śliniaczek i podają żabie udka.
Ja rozumiem z tymi rysunkami, że historia itp., ale to wyglądało tak, jakby małpa z pisakiem podeszła do skały (w sumie jak to piszę, to faktycznie by się zgadzało…), jakby ktoś po pijaku tam nagryzdał (i wracamy do tematu piwa). I choć bardzo szanuję fakt, że te rysunki mają taką historię i że to nasze dziedzictwo, to uważam, że błąd tkwi po stronie przewodników z Bułgarii… Zapowiadają te rysunki, jakby czekał na nas starożytny Banksy, a na miejscu dwie kropki, dwie kreski i ludzie nie kumają, czy to już tu, czy jeszcze nie tu… a nasza przewodniczka nawet nie mówiła… Czytaj więcej »
Chyba tylko małpa z pisakiem po piwie mogła coś takiego nabazgrać.
Przewodnicy są jak Bogowie!
Plotą takie bzdury, a inni to łykają i piszą na blogach bzdury.Bo przewodnik to wyrocznia.
Z tą lektyką możesz spróbować, ale czy będą żabie udka w namiocie, to wątpię 😉
Wędrówki po kuchni
3 lat temu
Widoki powalają! W obecnej chwili człowiek pragnie znaleźć się w takim miejscu, z dala od tej całej, obecnej sytuacji!
Wyprawa w taką podróż obfituje wspaniałymi emocjami. Trasa widać, że do łatwych nie należy, mimo to warto pokonać trudności, by znaleźć się na mecie i zobaczyć to, co najpiękniejsze. 🙂 :*
Trasa do łatwych nie należy, ale najpiękniejsze miejsca są poza główną drogą.
Potrzebne jest 4X4. Bez tego ani rusz.
Flinders Ranges to jedne z najpiękniejszych miejsc w Australii.
Pozdrowienia 🙂
Część, w którym występują dzikie konie jest na blogu.
Oczka wodne są wspaniałe, ale tylko czasami jest w nich woda. Występuje sezonowo po opadach deszczu.
Byliśmy tam kilka razy, bez wody nie ma to miejsce tyle uroku.
Pozdrowienia 🙂
Uwielbiam konie, zawsze wzbudzają mój zachwyt, majestatycznie zwierzęta, doskonałe w swojej formie, a już dzikie konie to kwintesencja tego czegoś, co u nich podziwiam. 🙂
Kolejna wspaniała podróż w Waszym towarzystwie. Jak zawsze jestem zachwycona, oczarowana i zaczarowana. Dziękuję za ogrom wspaniałych wrażeń <3
Pozdrawiam ciepło, Agness:)
Oczu oderwać nie mogę od tych cudownych widoków. Mój mąż od roku ględzi, że ma wielką ochotę na podróż do Australii… Na chwilę obecną podróżuje w TV razem z grupą poszukiwaczy złota i tyle musi mu wystarczyć 🙂 ale wierzy ze jeszcze uda mu się tam dotrzeć 🙂
Barbara Elżbieta Łoś
2 lat temu
Trzeba mieć dużo odwagi by podróżować przez ten kraj. Z drugiej strony widoki są tego warte. Jak zobaczyłam kozy to myślę, że poczułabym się jak u siebie. Uwielbiam je.
Czy trzeba mieć odwagę?
Raczej chęć przygody, przeżycia czegoś wyjątkowego.
To fantastyczny kraj. Idealny do zwiedzania i poznawania tylu nowych rzeczy.
Tu nie sposób się nudzić. Kozy wyglądają swojsko 🙂
Pozdrawiamy!
Czy tam oprócz Was ktoś żywy jeszcze się przemieszczał? Bałabym się być tam sama albo z dodatkiem jakiejś ciamajdy życiowej…🤣 ale na bank jeziorka byłyby moje przez cały dzień🤣 Nawet nie wiedziałam że jedno niebo może mieć tyle odcieni niebieskiego!!!!
Ciamajda życiowa jest raczej nieprzydatna w tych rejonach 🙂
Owszem, tu przyjeżdżają turyści spragnieni kontaktu z dziewiczą przyrodą i przeżycia przygody. Całkiem żywi 🙂
Miejsce cudowne, ale te jeziorka są zależne od opadów i pory roku.
Bo trafia się i tak, że wody nie ma nigdzie.
Pozdrawiamy!
Te rysunki faktycznie jakoś nie bardzo zachwycają, szkoda że władze lokalne nie postarały się o jakąś tablice z informacją o nich itp
Za to Wasze miejsce biwakowe to faktycznie bajka,woda kryształowo czysta i te kolory.
Te góry są idealne do takiego biwakowania i takich wypraw.
Woda nie zawsze tam bywa. Jak są opady deszczu, to są fajne bajorka z czystą wodą i przyjemnie się biwakuje.
A rysunki? Może ktoś się postarał już o jakieś informacje.
Pozdrowienia serdeczne 🙂
Te aborygeńskie malunki są piękne, ostatnio film o nich widziałam, niektórzy nawiedzeni badacze uważają, że to dzieła kosmitów, lub dla kosmitów… Fascynuje mnie to. Podobno w takich miejscach czuje się kosmiczna moc. ( sceptycznie podchodzę, ale chlałabym)
A ja mam kilka pytań. Co robić kiedy w takim miejscu nagle samochód staje i nie wiadomo co się z nim dzieje? Domyślam się że domek na aucie jest stawiane ze względu na bezpieczeństwo Zgadza się? Z chęcią wskoczyłabym do takiego jeziora mając na sobie te 40 stopni piasek błoto i inne atrakcje w postaci kurzu. Piwo smakuje tam zupełnie inaczej!
Trzeba jechać bardzo sprawnym technicznie samochodem z napędem na cztery koła, a jak stanie…no cóż, zasięgu telefon praktycznie nie ma.
Spotkać kogoś tam, trzeba mieć szczęście. Można liczyć, że pojawi się patrol, bo to park narodowy.
Nie wiadomo, czy się modlić, czy płakać. Nie dopuszczaliśmy takiej sytuacji do siebie.
Co do namiotu, taki typ, łatwo się rozkłada. Bezpiecznie też jest, bo węże, pająki, jaszczurki i inne gady są wszędzie.
Pozdrowienia 🙂
Zachwycająca jest ta relacja i zdjęcia. Byliście bardzo odważni zapuszczając się w bezludne rejony. I tak pomyślałam, a co z tankowaniem paliwa? Czy jest jakiś specyficzny system stacji? Czy trzeba zaopatrzyć się w duże zapasy?
Dziękuję serdecznie Joasiu 🙂
Flinders Ranges to jedno z najpiękniejszych miejsc w Australii Południowej.
Na terenie Parku Narodowego Flinders Ranges znajduje się mała stacja benzynowa przy ośrodku turystycznym Wilpena Pound Resort.
Można tam znaleźć nocleg, zatankować, jest łazienka i pralnia, mały sklep.
Wybierając się w te rejony dobrze mieć pełny bak i zapas paliwa.
Najlepiej mieć samochód z napędem na cztery koła, lodówkę samochodową z jedzeniem i piciem. Dobrze mieć namiot.
My przynajmniej tak jeździliśmy.
Pozdrawiam ciepło 🙂
Witam na naszym blogu podróżniczym. Byliśmy z Markiem małżeństwem kochającym podróże, fotografię, przygodę i ludzi. Od kilkunastu lat pokazywaliśmy Wam wspólnie różne zakątki świata. Marka już nie ma. Był wspaniałym Człowiekiem, Przyjacielem i Mężem. Nie zapomnijcie o nim. Ja zapraszam Was do czytania i oglądania relacji. Wszystkie zdjęcia są naszą własnością. Nasz blog nie jest przewodnikiem, a wspomnieniami z podróży.
Irena
Przyznaję, że też nie rozumiem zachwytów nad tymi malunkami 🙂 Okoliczności przyrody do pokonania niezwykle trudne
Okoliczności przyrody trudne,ale piękne i do pokonania.
Malunki naskalne też nam nie przypadły do gustu.
Pozdrowienia-)
Kolejna swietna relacja. Cudowne te pustkowia, cisza aż dudni. Wasz samochód – hotel to przygoda w rozmiarze XXL. Piękne miejsca, piekne zdjęcia. Krystaliczne, do tego wspaniałe kolory jak zawsze ( czerwony groszek totalne zaskoczenie), pozdrawiam
Takie pustkowia uwielbiamy.
Samochód z namiotem na dachu sprawdzał się wszędzie, genialny.
Ten groszek trochę przypomina kosmitów, niż groch, jaki znamy.
Dziękujemy bardzo za komentarz i pozdrawiamy
Piękna Australia. Ogromny snutek, że tyle złego się tam teraz wydarzyło…
Dziękujemy za komentarz.
Co roku są pożary,jednak w tym wyjątkowo dotkliwe.
Pozdrawiamy.
Zatęskniłam za Australią i już nie mogę doczekać się kiedy tam wrócę. Nigdy nie zapomnę momentu, gdy siedząc na ławce zobaczyłam kakadu na drzewie (o której zawsze marzyłam jako dziecko, mogłabym nauczyć ją mówić;). Kraj ten zaskakuje na każdym kroku za sprawą swojej przyrody i natury. Z niecierpliwością czekam na kolejny wpis o brumbies:)
Australia to jeden wielki ogród zoologiczno-botaniczny.Kraj piękny i tak jak piszesz, zaskakujący.
Kto raz pokocha Australię, ten pozostaje jej wierny.
Kolejne wpisy będą.
Serdecznie pozdrawiamy-)
Jak nic jestem zazdrosny 😉 super zdjęcia. Ja siedziałbym pewnie godzinę nad groszkiem i niebieskimi kwiatami. Podejrzewam, że piękne widoki to jedno, ale męcząca podróż to drugie. A nie potrzebujecie salonu spa ze sobą? 😉 wezmę maski
Lubisz kwiaty?
Bo ja uwielbiam, mogę siedzieć godzinami,podziwiać i wąchać.To moja słabość.
Marek już się trochę przekonał do nich i nawet zna nazwy niekórych.
Spa??? Och,jak najbardziej potrzebujemy!! Wiesz,że spa w Australii to to samo,co w Polsce jakuzzi?
No to szykuj salonkę i zapraszamy z tymi maseczkami i spa-))))
Pojedziesz jako przyczepka 😉
Podróż niezwykła i piękna. W tak ciężkich warunkach, pewnie bym się nie odważyła na zwiedzanie, dlatego Was Irenko podziwiam i dziękuję za możliwość zobaczenia tego uroczego kontynentu fauny i flory. Groszek z Pustyni Sturta i papugi Kakadu piękne! Szczęśliwego podróżowania Wam życzę i samych miłych wrażeń!
Dziękujemy!
Nie każdy nadaje się do takiej przygody i warunków.
Pozdrawiamy serdecznie-)
Obcowanie z naturą to piękne przeżycie .. super podróż l, cudne miejsca ale te zdjęcia to jakiś kosmos .. jestem zauroczona
Dziękujemy za komentarz i pozdrawiamy!
Lektura Waszego kolejnego wpisu z Australii sprawia, że coraz poważniej zaczynamy się zastanawiać nad wyjazdem w tamtym keirunku 🙂
Flinders Ranges to maleńka perełka Australii, a takich pięknych miejsc jest mnóstwo.
Bardzo namawiamy do odwiedzenia tego pięknego kontynentu.
Pozdrawiamy!
Specyficzna natura pełna rodzimych, ale jak widzę przywiezionych zwierząt, które czują się tam dobrze. Zyskały przestrzeń, ale czy nie są zagrożeniem dla tych, co były? Groszek jest piękny, agawy trochę jak świerki…
Owszem, zwierzęta mają w Australii ogromną przestrzeń.
Dla siebie nie są zagrożeniem,problem tkwi raczej w dostępie do wody i jedzenia.
Flora jest piękna i często unikalna.
Pozdrowienia!
Boże, jaki świat jest piękny, a natura tylko czeka, żeby ją chłonąć. Byle nie niszczyć, byle nie niszczyć…
Jaki świat jest piękny, widać w Australii.
Pozdrawiamy!
Przepiękne zdjęcia, robią niesamowite wrażenie 🙂 I te fioletowe łąki 🙂
Dziękujemy za komentarz i pozdrawiamy!
Super podróż,sama jeżdżę palcem po mapie póki co 😉 dlatego z przyjemnością zaglądam do Was,zawsze można nacieszyć oko 🙂
Dzięki serdeczne-)
My też sporo jeździmy palcem po mapie;-)
Pozdrowienia!
Woow, zaskoczyliście mnie tym, że pierwsze musieliście przejść przez wodę aby sprawdzić jak przejechać samochodem. Cóż to za ekstremalna trasa 😀 Jednak ma w sobie tyle uroku, że aż chce się właśnie w taki sposób podróżować.
Weźcie nas kiedyś na chociaż jedną taką wyprawę 😉
To było po obfitych opadach deszczu, bo przeważnie jest tam sucho.
Trzeba było więc drogę sprawdzać, brodząc w wodzie.
Miejsce świetne i takie lubimy.
Zapraszamy Edytko-)
Pozdrowienia!
Szczerze mówiąc , w tym wpisie najbardziej zafascynował mnie namiot na dachu. Fajna sprawa. Strasznie Wam zazdroszczę tej traperskiej wyprawy.
Namiot na dachu to wspaniały wynalazek-)
Fajna przygoda,super się śpi,a rano widoki boskie.
Takie wyprawy bardzo lubimy.
Pozdrowienia!
Gdy byłam dzieckiem marzyłam o posiadaniu jeepa, w którym z tylu miałabym małe studio video (wtedy cyfrówek jeszcze nie było) i jeżdżeniu po świecie robiąc zdjęcia i filmy. To mój ulubiony sposób spędzania czasu. Dużo jeżdzę, ale dzięki wam mogę zobaczyć wertepy Australii. Piękne robicie reportaże
Fajne marzenia-)
Prawie się spełniły, bo pokazujesz tyle pięknych miejsc.
Wertepy w Australii są niezwykle urokliwe-)
Dzięki i serdecznie pozdrawiamy!
Jaki to jest cudowny kraj. Kiedyś mój mąż dostał bardzo poważną propozycję pracy w Australii, pamiętam kiedy mu powiedzialam, że pragnę tam pojechać i zwiedzić zakamarki tego kraju, ale zamieszkać – niekoniecznie. Ciężko żyć z myślą, że na każdym kroku może cię tam coś zeżreć – jakież to było głupie xD
Australia to przepiękny kraj i szkoda,że tu nie zamieszkaliście.
Doskonałe warunki do pracy,życia i wypoczynku.No i przepiękne miejsca do zwiedzenia.
Niestety i dzisiaj pokutuje wśród wielu ludzi przeświadczenie,że wszystko Cię tu zje i udusi.
Węże i pająki są i żyją sobie z ludźmi w zgodzie.Jaszczurki nie chodzą stadami po drogach i nic na nas nie poluje.Trzeba uważać i tyle.
Coś cię może zeżreć wszędzie.
Pozdrowienia!-)))
Cudne miejsca, jak ja bym chciała tam siedzieć z Wami. Apropo przechodzenia trasy w celu sprawdzenia czy jest wystarczająco nie za głęboko, ostatnio widziałam jakiś filmik z takich ekstraemalnych wypraw 4×4, często mają ze sobą wielki kij, którym moga sprawdzić poziom wody w kałużach po drodze. Przepiękne krajobrazy i te kontrasty kolorów. Co to za rośliny kwitly na fioletowo na tych łączkach? Jak wnioskuję to raczej nie były wrzosy.
Trafiliśmy tam raz po obfitych opadach deszczu, dlatego Marek sprawdzał, czy się da przejechać.
Można chodzić i z kijem-)
Najczęściej jest tam sucho,woda dodaje wiele uroku i kąpać się można.
Krajobrazy są fantastyczne o każdej porze roku, jednak wiosną jest dużo kwiatów.
Te fiolety to nie wrzosy, część to chwasty, nazwy innych nie znamy.
Pozdrawiamy serdecznie!
Pięknie tam !!! A te łąki z kwiatami, ach przysiąść bym chciała i patrzeć 😉 Wyobrażam sobie te ptaki wokół, bo i nam udało się zaznać ich towarzystwa. Sprawdzanie drogi, zwłaszcza przy przeprawach przez wodę przypomniało mi podróż przez interior Islandii. Piękno i spokój na zdjęciach, zwłaszcza tych z lustrem wody. Cudo 🙂
Miejsce przecudowne i zawsze wracamy tu z radością i przyjemnością.
Chyba nic już nas tak nie cieszy, jak obcowanie z naturą.
Sprawdzanie drogi było fajną częścią tej niezwykłej podróży.
Widoki po obfitych opadach cudowne! 🙂
W sumie tez wolałabym piwo zamiast wody 😄
Wcale się nie dziwimy 🙂
Czasami piwo lepiej gasi pragnienie ! 😀
No i znowu się przez Wasz wpis i zdjęcia rozmarzyłam! Tyle wspaniałej natury, ta dzikość, autentyczność, pustki. Przestrzenie i odległości, które są ciężkie do wyobrażenia dla kogoś, kto nigdy nie był w Australii. Ot, dołożymy sobie 140km, żeby coś zjeść w pubie – niesamowite, a niespotykane w zasadzie w Europie! Cudowne, że wciąż są na świecie takie zakątki, gdzie dominuje przez tyle kilometrów natura, w czystej postaci. Emu, dzikie konie, osiołki, papugi! Bajka! I te fioletowe łąki i malunki Aborygenów, które znaleźliście. Mogłabym się pakować dzisiaj, już natychmiast i tam jechać! Ale obawiam się, że już nigdy bym nie wróciła… Czytaj więcej »
Dziękujemy za piękny komentarz!
Wiza turystyczna ważna jest tylko trzy miesiące, więc zostać się nie da.
Zawsze możecie się przeprowadzić-)
Natura w czystej postaci jest tutaj niewyobrażalna.Ogromne przestrzenie w których się można tylko zakochać.
W Australii jest przepięknie!!!
Serdecznie pozdrawiamy!!!-)))
Pięknie! Podróż marzeń <3 Widoki, zwierzęta i przyroda są niesamowite…
Dziękujemy bardzo, takich pięknych miejsc jest w Australii wiele.
Pozdrawiamy!
Podróż z Wami to niesamowite emocje. A krajobrazy fascynujące!
Dziękujemy bardzo i nieustająco zapraszamy-)
Pozdrowienia!
Te malunki skalne przypomniały mi jedną z podróży do Bułgarii. Byliśmy w jakiejś jaskini, w której największą atrakcją były malunki (podobno bardzo stare) i uwierz mi, może i jestem bucem, bo nie doceniam pamiątki, ale przy tych naszych Wasze wymiatają! 😉 A co do piwa… Być może ten wpis czytały osoby, które mało podróżują (i zwykle z biurem podróży, noclegi po hotelach) i nie do końca rozumieją o co w tym chodzi. A w tym piwie i „wolnym” podróżowaniu jest jakiś mistyczny wątek. Pamiętam, jak w bułgarskich górach była z nami babeczka, która miała plan co rano wstawać o 5… Czytaj więcej »
Aniu, w pobliżu Bełogradczika jest jaskinia Magura ze śladami pobytu człowieka z okresu paleolitu, tam są rysunki naskalne, bardzo znane.
No bez jaj,że nasze wymiatają 😉
A co do tego piwa …jest tak dokładnie jak mówisz. Nie zrozumie tego nikt, kogo do hotelu wnoszą w lektyce , zakładają do posiłku śliniaczek i podają żabie udka.
Ja rozumiem z tymi rysunkami, że historia itp., ale to wyglądało tak, jakby małpa z pisakiem podeszła do skały (w sumie jak to piszę, to faktycznie by się zgadzało…), jakby ktoś po pijaku tam nagryzdał (i wracamy do tematu piwa). I choć bardzo szanuję fakt, że te rysunki mają taką historię i że to nasze dziedzictwo, to uważam, że błąd tkwi po stronie przewodników z Bułgarii… Zapowiadają te rysunki, jakby czekał na nas starożytny Banksy, a na miejscu dwie kropki, dwie kreski i ludzie nie kumają, czy to już tu, czy jeszcze nie tu… a nasza przewodniczka nawet nie mówiła… Czytaj więcej »
Chyba tylko małpa z pisakiem po piwie mogła coś takiego nabazgrać.
Przewodnicy są jak Bogowie!
Plotą takie bzdury, a inni to łykają i piszą na blogach bzdury.Bo przewodnik to wyrocznia.
Z tą lektyką możesz spróbować, ale czy będą żabie udka w namiocie, to wątpię 😉
Widoki powalają! W obecnej chwili człowiek pragnie znaleźć się w takim miejscu, z dala od tej całej, obecnej sytuacji!
To prawda, cudowne miejsce i fajnie byłoby się tam teraz znaleźć.
Super, znów przepiękna wirtualna wycieczka nam się trafiła.
Zwiedzajcie i cieszcie się cudowną naturą 🙂
Pozdrowienia!
Prześliczne zdjęcia i wspaniała podróż. Wspaniala relacja, a widoki i otaczające przyroda są niesamowite!
Dziękujemy bardzo i pozdrawiamy 🙂
Wyprawa w taką podróż obfituje wspaniałymi emocjami. Trasa widać, że do łatwych nie należy, mimo to warto pokonać trudności, by znaleźć się na mecie i zobaczyć to, co najpiękniejsze. 🙂 :*
Trasa do łatwych nie należy, ale najpiękniejsze miejsca są poza główną drogą.
Potrzebne jest 4X4. Bez tego ani rusz.
Flinders Ranges to jedne z najpiękniejszych miejsc w Australii.
Pozdrowienia 🙂
Przydałaby mi się taka podróż… Żeby móc się tak „zrestartować”…
Taka podróż jest każdemu potrzebna.
Psychiczny i fizyczny odpoczynek to sama przyjemność w takich okolicznościach 🙂
Przepięknie, już zdjęcia i opis robią niesamowite wrażenie. na żywo musiało być to jeszcze bardziej zjawiskowe.
Tak pięknych miejsc nie da się opisać, faktycznie trzeba to zobaczyć i dosłownie poczuć wszystkimi zmysłami.
Pozdrowienia 🙂
Jak cudownie wyglądają takie oczka wody na takich skalistych pustyniach. I od razu ile życia wokoło. Teraz czekam na artykuł o tych dzikich koniach.
Część, w którym występują dzikie konie jest na blogu.
Oczka wodne są wspaniałe, ale tylko czasami jest w nich woda. Występuje sezonowo po opadach deszczu.
Byliśmy tam kilka razy, bez wody nie ma to miejsce tyle uroku.
Pozdrowienia 🙂
Uwielbiam konie, zawsze wzbudzają mój zachwyt, majestatycznie zwierzęta, doskonałe w swojej formie, a już dzikie konie to kwintesencja tego czegoś, co u nich podziwiam. 🙂
Konie na wolności to piękny i niezapomniany widok.
Pozdrowienia 🙂
Co za przygoda! Australijski top secret bardzo chciałabym zobaczyć…Przyroda absolutnie dziewicza bez ingerencji człowieka. Wspaniale.
To jedno z najpiękniejszych miejsc w Australii.
Faktycznie cudowna, dziewicza przyroda. Takie miejsca uwielbiamy.
Pozdrowienia 🙂
Kolejna wspaniała podróż w Waszym towarzystwie. Jak zawsze jestem zachwycona, oczarowana i zaczarowana. Dziękuję za ogrom wspaniałych wrażeń <3
Pozdrawiam ciepło, Agness:)
Dziękujemy za miłe słowa i pozdrawiamy 🙂
Piękny ten pustynny groszek… Ciekawe jakie na pustyni rosną rośliny jadalne, bo pewnie rosną, ale to już chyba trzeba by pytać autochtonów.
Groszek pustyni jest piękny i wyjątkowy. To natywna roślina.
Nie mamy pojęcia, czy inne rośliny są jadalne. Zapewne coś jest.
Pozdrawiamy 🙂
Oczu oderwać nie mogę od tych cudownych widoków. Mój mąż od roku ględzi, że ma wielką ochotę na podróż do Australii… Na chwilę obecną podróżuje w TV razem z grupą poszukiwaczy złota i tyle musi mu wystarczyć 🙂 ale wierzy ze jeszcze uda mu się tam dotrzeć 🙂
Trzeba mieć dużo odwagi by podróżować przez ten kraj. Z drugiej strony widoki są tego warte. Jak zobaczyłam kozy to myślę, że poczułabym się jak u siebie. Uwielbiam je.
Czy trzeba mieć odwagę?
Raczej chęć przygody, przeżycia czegoś wyjątkowego.
To fantastyczny kraj. Idealny do zwiedzania i poznawania tylu nowych rzeczy.
Tu nie sposób się nudzić. Kozy wyglądają swojsko 🙂
Pozdrawiamy!
Czy tam oprócz Was ktoś żywy jeszcze się przemieszczał? Bałabym się być tam sama albo z dodatkiem jakiejś ciamajdy życiowej…🤣 ale na bank jeziorka byłyby moje przez cały dzień🤣 Nawet nie wiedziałam że jedno niebo może mieć tyle odcieni niebieskiego!!!!
Ciamajda życiowa jest raczej nieprzydatna w tych rejonach 🙂
Owszem, tu przyjeżdżają turyści spragnieni kontaktu z dziewiczą przyrodą i przeżycia przygody. Całkiem żywi 🙂
Miejsce cudowne, ale te jeziorka są zależne od opadów i pory roku.
Bo trafia się i tak, że wody nie ma nigdzie.
Pozdrawiamy!
Fioletowe łąki i piękno niebo robią wrażenie. Niezwykle podróż, ujmujące zdjęcia.
Dziękujemy bardzo 🙂
Wiosna w tych górach jest cudowna. Zresztą te góry o każdej porze roku są przepiękne.
Pozdrawiamy !
Jakbym relację z programu przyrodniczego oglądała. Piękne zdjęcia i wyprawa cudna. I jak tam pusto…
To ogromny teren, więc ruchu nie ma jak na autostradzie.
Turyści są, ale jest przestrzeń, cisza, cudowna przyroda.
Dziękujemy i pozdrawiamy!
Te rysunki faktycznie jakoś nie bardzo zachwycają, szkoda że władze lokalne nie postarały się o jakąś tablice z informacją o nich itp
Za to Wasze miejsce biwakowe to faktycznie bajka,woda kryształowo czysta i te kolory.
Te góry są idealne do takiego biwakowania i takich wypraw.
Woda nie zawsze tam bywa. Jak są opady deszczu, to są fajne bajorka z czystą wodą i przyjemnie się biwakuje.
A rysunki? Może ktoś się postarał już o jakieś informacje.
Pozdrowienia serdeczne 🙂
Te aborygeńskie malunki są piękne, ostatnio film o nich widziałam, niektórzy nawiedzeni badacze uważają, że to dzieła kosmitów, lub dla kosmitów… Fascynuje mnie to. Podobno w takich miejscach czuje się kosmiczna moc. ( sceptycznie podchodzę, ale chlałabym)
To Was poniosło 🙂 normalnie hardkor 🙂 ale teraz jest chociaż co wspominać . Australia to piękny kraj znany mi tylko z TV i z waszych wypraw.
Oj tam poniosło, cudowne miejsce, takie dla nas.
Pozdrowienia Aniu 🙂
A ja mam kilka pytań. Co robić kiedy w takim miejscu nagle samochód staje i nie wiadomo co się z nim dzieje? Domyślam się że domek na aucie jest stawiane ze względu na bezpieczeństwo Zgadza się? Z chęcią wskoczyłabym do takiego jeziora mając na sobie te 40 stopni piasek błoto i inne atrakcje w postaci kurzu. Piwo smakuje tam zupełnie inaczej!
Trzeba jechać bardzo sprawnym technicznie samochodem z napędem na cztery koła, a jak stanie…no cóż, zasięgu telefon praktycznie nie ma.
Spotkać kogoś tam, trzeba mieć szczęście. Można liczyć, że pojawi się patrol, bo to park narodowy.
Nie wiadomo, czy się modlić, czy płakać. Nie dopuszczaliśmy takiej sytuacji do siebie.
Co do namiotu, taki typ, łatwo się rozkłada. Bezpiecznie też jest, bo węże, pająki, jaszczurki i inne gady są wszędzie.
Pozdrowienia 🙂
Zachwycająca jest ta relacja i zdjęcia. Byliście bardzo odważni zapuszczając się w bezludne rejony. I tak pomyślałam, a co z tankowaniem paliwa? Czy jest jakiś specyficzny system stacji? Czy trzeba zaopatrzyć się w duże zapasy?
Dziękuję serdecznie Joasiu 🙂
Flinders Ranges to jedno z najpiękniejszych miejsc w Australii Południowej.
Na terenie Parku Narodowego Flinders Ranges znajduje się mała stacja benzynowa przy ośrodku turystycznym Wilpena Pound Resort.
Można tam znaleźć nocleg, zatankować, jest łazienka i pralnia, mały sklep.
Wybierając się w te rejony dobrze mieć pełny bak i zapas paliwa.
Najlepiej mieć samochód z napędem na cztery koła, lodówkę samochodową z jedzeniem i piciem. Dobrze mieć namiot.
My przynajmniej tak jeździliśmy.
Pozdrawiam ciepło 🙂