Wczesnym rankiem opuszczamy Tabas. Udajemy się w pierwszej kolejności do odległego o 240 km na południe Nayband, a poźniej dalej, następne 700 km za Zabol – miejscowości tuż obok styku granic Iranu, Afganistanu i Pakistanu.
W zasadzie niczego nie wiedzieliśmy o Nayband, ale widzieliśmy bardzo nieliczne zdjęcia umieszczone na google maps. Z miejsca zakochaliśmy się w tej oazie i byliśmy pewni, ze będzie jednym z najważniejszych punktów naszego programu.
Za oknami samochodu szybko znikają ostatnie palmy i pomarańcze Tabas, a krajobraz posępnieje. Sporadycznie, co kilkadziesiąt kilometrów mijamy maleńkie oazy. Niektóre z nich zamieszkane, inne to „miasta duchów”. Jedną przepięknie wyglądającą oazę mijamy już po niecałych 50 kilometrach. Bardzo żałujemy, ale przed nami droga tak daleka, że nie możemy sobie pozwolić na zwiedzanie i tylko przejeżdżamy obok. Już po powrocie znajdujemy poprzez google maps kilka zdjęć tam zrobionych. Oaza jest przepiękna, a co najważniejsze ma również 2 guesthousy, co w tej części kraju jest niezwykłą rzadkością. Niedaleko , w górach położone jest wielosetletnie sztuczne jezioro wraz z tamą. Szczerze polecamy zatrzymanie się na noc w tym miejscu. Wiemy, że jeśli jeszcze tutaj trafimy, to z całą pewnością tak właśnie zrobimy.
W jednej z popadłych w całkowitą ruinę miejscowości zatrzymujemy się na chwilę. Zwiedzamy stare domy, przechadzamy po przysypanych pustynnym piaskiem ulicach. Nie mamy pojęcia jak stare są te ruiny. Styl i technika budowania nie zmieniły się w tej części świata od co najmniej paru tysięcy lat. Wydaje nam się, że budynki zostały wybudowane minimum 500 lat temu. Jest tu zupełnie pusto. Historia ludzkości w Iranie liczy sobie parę tysięcy lat, więc zabytków liczących sobie setki, a nawet tysiące lat znajdziecie tutaj na każdym kroku. To w nie tak przecież stąd odległej Dolinie Indusu w Pakistanie znajdowało się Mohendjo Daro – jedno z najstarszych miast świata. Tu – w tych ruinach czujemy się jak żywa część historii. Wszędzie możemy wejść, wszystkiego dotknąć. Nie ma tu nikogo, kto by nakazywał, zakazywał, zabraniał. Staramy się zostawić wszystko w takim samym stanie, jak zastaliśmy.
Po chwili jedziemy dalej. Po następnej godzinie dojeżdżamy do Nayband. Jest cudownie! Niestety słońce jest już bardzo wysoko, a że nie możemy zostać tu na noc z naprawdę dobrych zdjęć niestety nici. Wchodzimy do wioski, która położona na trudno dostępnym stoku z pewnością zaplanowana była tak, by pełnić również funkcje obronne. Ciągle mieszkają tu ludzie, chociaż zaledwie garstka – może 20-30 osób. Przyglądają się nam z życzliwymi uśmiechami na twarzach. Oczywiście nikt tu nie mówi w języku angielskim. W całej wiosce jedynymi widocznymi przedmiotami, które świadczą o tym, że nie jesteśmy w bardzo zamierzchłej przeszłości to dwa bardzo stare auta , dwa lub trzy stare motocykle i jakaś typowa prowizorka instalacji elektrycznej. To wszystko! Gdyby nie to, to cofamy się nie tyle do średniowiecza, co do czasu przed naszą erą. Trzej chłopcy oferują swoją pomoc przy oprowadzaniu nas po miejscowości. To oszczędza nam sporo czasu w poruszaniu się po tym labiryncie. Nie tylko sama wioska, ale i sady pomarańczowe i daktylowe, oraz pola w tej części gdzie jest woda są przepiękne. Jesteśmy absolutnie oczarowani Nayband. Tak ogromnie żałujemy, że nie mogliśmy już zatrzymać się tutaj na noc.
Niestety musimy jechać dalej. Przed nami bez mała 700 km pustynnej trasy do maleńkiej wioski pod Zabol, ale to będzie tematem następnej części naszej relacji.
Ten chlebek kupiliśmy przed kolejnym etapem podróży, w Tabas. Smakował nam chleb w Iranie bardzo. Różni się od naszego, ale jest pyszny.
Tu żyją gepardy perskie.Najszybsze zwierzęta świata.
Fatamorgana
Fatamorgana….zjawisko powstania pozornego obrazu odległego przedmiotu w wyniku różnych współczynników załamania światła w warstwach powietrza o różnej temperaturze, a co za tym idzie, gęstości.
To sprzęt p/poż….tylko gasić pożar!W wiaderkach było na dnie troszkę piasku.Zdjęcie na stacji benzynowej.
Zawsze gdzie jadę mam taki osobliwy zwyczaj – dotykania murów, jako symbolicznego obcowania z wielowiekową historią 😀 Im starszy obiekt tym więcej ekscytacji.
Taki zwyczaj ma chyba sporo osób, które kochają podróże,zabytki,mury mające tysiące lat.
Nawet nie wiesz, a może wiesz, co się czuje dotykając tysiącletni perski dywan.Chodząc po ruinach, gdzie kiedyś było życie.Niesamowite uczucie.
Dziękujemy za komentarz i pozdrawiamy!
Iran jest niesamowicie klimatyczny i takie miejsca tylko to potwierdzają. Super wpis i piękne zdjęcia! Pozdrawiam!
Ta oaza była niesamowita.Jedno z piękniejszych miejsc,jakie widzieliśmy.
Dziękujemy i pozdrawiamy!!
Niezwykłe miejsce, niezwykłe zdjęcia. Nie mogę oderwać od nich oczu.
Dziękujemy i pozdrawiamy!
Oazy, miasta duchów, tysiącletnia historia, pustynia, fatamorgana wszystko to brzmi jak świetny film przygodowy. Zupełnie nierealnie. Te budynki, ci ludzie na zdjęciach są tak niesamowici, że oglądając i czytając mam wrażenie, że przeniosłam się z wami w czasie. Z całego serca gratuluję wam tej podróży i zazdroszczę po cichutku. Ciekawi mnie, czy podróżowaliście sami, czy mieliście jakiegoś przewodnika? Z tego, co widzę czuliście się tam bezpiecznie.
Dziękujemy!
Wszędzie jeździmy sami i bez przewodników. Często robimy spontaniczną zmianę planów podróży, jeżeli coś ciekawego zobaczymy.Iran jest bezpiecznym krajem dla turystów, a do zobaczenia mnóstwo atrakcji. W czasie naszych dwóch miesięcznych pobytów nie zobaczyliśmy bardzo wielu rzeczy i mamy niedosyt.Poruszamy się autobusami, taksówkami, stopem, pociągami, a Laos zwiedzalismy nawet na motocyklu. W czasie ostatniego pobytu w Iranie mieliśmy wypożyczony samochód bez kierowcy i tak zawsze robimy.
Serdecznie pozdrawiamy!
Jakie cudowne miejsce. Gdyby te mury umiały mówic i opowiedziec jak to tam kiedys wyglądało …
Pieknie pokazane wszystko – lokalizacja, charakter miejsca, koloryt, błekitne okiennice – cudo!
Wspaniałe portrety i scenki rodzajowe. Niezwykłą relacja, bardzo, bardzo mi się podoba,
pozdrawiam
Nayband to wyjątkowa oaza.My byliśmy zachwyceni.
Zwyczajne życie, zwyczajni , prości i życzliwi ludzie.
Taki Iran najbardziej nam się podobał.Warto tam jechać,zanim pochłonie go masowa turystyka lub inne zawirowania.
Miło,że ta relacja Ci się podobała.
Pozdrawiamy!
Chlebek wygląda na bardzo smaczny. Ładne zdjęcia.
Dziękujemy i pozdrawiamy 🙂
I kolejna wspaniała podróż, którą dzięki Wam odbyłam, bardzo za to dziękuję. Przepiękne miejsce, pełne niesamowitych widoków i ciekawych ludzi <3
Pozdrawiam ciepło, Agness:)
Dziękujemy bardzo za komentarz i pozdrawiamy! 🙂
Surowe miejsce. Wyobrażam sobie ile trudu kosztuje miejscowych zorganizowanie tu życia. Ale to ich świat, ich miejsce na ziemi. Spróbowałabym z przyjemnością tego chleba.
Chlebek był niesamowicie pyszny.
Sama oaza cudownie położona, byliśmy zachwyceni.
Mieszkańcy niezwykle mili,ciężko pracują, aby tam coś urosło, ale świetnie sobie radzą.
Pozdrowienia 🙂
Przecudne krajobrazy. Ja niestety nienawidzę wręcz fizycznie upałów, ale fatamorganę chętnie bym zobaczyła… Takie marzenie nieziszczalne.
Akurat byliśmy na przełomie listopada i grudnia, było ciepło i przyjemnie, ale upałów nie było.
Już tak jest, że jedni kochają upały, inni mrozy.
Fatamorgana jest faktycznie ciekawym zjawiskiem.
Pozdrowienia 🙂
Chcę takiego chleba już nie mówiąc o tym ,że niesamowicie rozbawiły mnie znaki drogowe! Chciałabym spędzić Tam przynajmniej jeden dzień. Jedzenie Musi być takie proste i pyszne!
Irański chlebek bardzo nam smakował.
No cóż, my mamy ostrzeżenia przed krowami, oni przed wielbłądami 🙂
Każdy kraj ma swoje specyficzne znaki drogowe.
Jedzenie jest proste, kozi ser, chlebek, pomidory, cebula, jajko na twardo i owoce.To takie codzienne nasze śniadania w całym Iranie.
Prawdziwej irańskiej kuchni można spróbować w domach, my w kilku gościliśmy i była to niesamowita uczta, bo kuchnia irańska jest pełna przypraw, ziół, granatów, orzechów, ryżu,szafranu.
Nie je się wieprzowiny, ale baranina bardzo nam tam smakowała.
Pozdrawiamy 🙂
Cudowny kraj, chociaż z moją ukochaną Saudią nie ma dobrych relacji. Iran i Oman nieodłącznie kojarzą mi się z bandari. Tęsknię do takich klimatów i bardzo, bardzo tęsknię do pustyni. Chyba w poprzednim życiu byłam nomadką 😀
My chyba też byliśmy nomadami, bo uwielbiamy takie klimaty, pustynię.
Też tęsknimy i nie mamy pojęcia,kiedy się na tym świecie wszystko poukłada…
Pozdrowienia 🙂
Niezwykłe miejsca pokazujecie na swoim blogu, wspaniałe chwile przeżywam czytając Wasze opowieści i oglądając cudowne zdjęcia 🙂 stwierdzam, ze nawet na końcu świata dzieci są równie śliczne 🙂 a tego chlebka chętnie bym spróbowała 🙂
Dziękujemy bardzo za komentarz i pozdrawiamy 🙂
Uwielbiam oglądać Wasze zdjęcia 😍 dzięki Wam mam wrażenie jakbym tam była… Dziękuję 😘
Dziękujemy bardzo!
Pozdrowienia 🙂
Wiele lat temu, kiedy byłam dzieckiem, byliśmy z rodzicami w Iraku. Mam stamtąd bardzo podobne obrazy-wspomnienia. Jedno, co mnie w tym wszystkim uderzyło to fakt, ze dzieciaki dogadają się zawsze. Nawet jeśli cywilizacja jest nieco inna, a wręcz skrajna.
Masz rację, dzieci zawsze się dogadują,nawet nie znając języka.
Iran i Irak to dosyć podobne kraje pod wieloma względami. Dobrze, że pozostały wspomnienia.
Pozdrowienia 🙂
Niesamowite miejsce. W takich miejscach czuję się bardzo dobrze. Jak to archeolog 😉 Piękne zdjęcia.
Dziękujemy bardzo i pozdrawiamy 🙂